Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Rywalizacja o Super Bowl na ostatniej prostej. Tu o sukcesie i milionach decydują cale

Emil Riisberg

11/01/2014, 19:04 GMT+1

Rywalizacja w NFL wkracza w decydującą fazę. W play offach pozostało już tylko osiem zespołów, które walczyć będą o to, by 2 lutego zmierzyć się w Super Bowl. Sport.tvn24.pl przybliża sylwetki zespołów i rozgrywek, które elektryzują Amerykanów w sposób nieporównywalny z żadnymi innymi wydarzeniami sportowymi.

Foto: Eurosport

Za nami już wild card round, po której przebiegu możemy spodziewać się naprawdę wielkich rzeczy. Trzy z czterech meczów o dziką kartę, która daje przepustkę do właściwych play offów, zakończyły się bardzo wyrównanymi wynikami.

Prawdopodobnie już na tym etapie zobaczyliśmy najbardziej ekscytujący powrót w tegorocznych rozgrywkach. Indianapolis Colts w trzeciej kwarcie przegrywali z Kansas City Chiefs nawet 28 punktami, mimo to ostatecznie odnieśli zwycięstwo. To drugi największy comeback w historii NFL.

„Game of inches”

W niesamowity sposób zakończyło się również starcie Green Bay Packers i San Francisco 49ers. Rywalizacja tych zespołów, jednych z najbardziej utytułowanych w historii, znów rozpala kibiców tak jak w latach 90. Obie ekipy trafiły na siebie w play offach po raz drugi z rzędu i po raz drugi górą byli czerwono-złoci, którzy wygrali 23:20 dzięki celnemu kopnięciu Phila Dawsona na trzy sekundy przed końcem. Po raz kolejny sprawdziło się słynne powiedzenie „Football is a game of inches”, ponieważ to właśnie cale zadecydowały – przy decydującym zagraniu kopacza 49ers piłka przeleciała między rękami jednego z obrońców Packers. Gdyby choć minimalnie ją trącił, nie zmieściłaby się między słupkami i konieczna byłaby dogrywka.
Ani Colts, ani zeszłoroczni finaliści z San Francisco faworytami do gry i zwycięstwa w Super Bowl jednak nie są. Za tych uznać należy najlepsze ekipy sezonu zasadniczego, czyli Denver Broncos i Seattle Seahawks, które wygrały po trzynaście spotkań przy ledwie trzech porażkach. Ekipy prezentujące diametralnie różny futbol.

Atak czy obrona?

Dowodzona przez Peytona Manninga ofensywa Broncos była najlepsza w historii NFL. Sam quarterback również zapisał się w annałach, bijąc rekord jardów (5477) i przyłożeń (55) zdobytych przez rozgrywającego. Duża w tym zasługa doskonałych skrzydłowych – podając do Wesa Welkera, Demaryiusa Thomasa, Juliusa Thomasa czy Erica Deckera można być praktycznie pewnym, że złapią piłkę. Tyle że w postseason mogą wyjść braki defensywne – obrona zespołu z Denver we wszystkich głównych kategoriach znajduje się poniżej średniej ligowej.
Z defensywą nie mają za to problemów w Seattle. Żadna inna drużyna nie oddała w sezonie zasadniczym rywalom mniej punktów i jardów niż Seahawks. Do tego „Jastrzębie” wszystkie spotkania rozegrają u siebie (oczywiście oprócz ewentualnego Super Bowl, które odbędzie się na MetLife Stadium w Nowym Jorku), a na własnym terenie w ciągu ostatnich dwóch lat poniosły ledwie jedną porażkę. Bolączką najlepszej ekipy konferencji NFC jest za to atak – średnia 26 punktów na mecz jest bardzo myląca, ponieważ żaden wide receiver zespołu nie przekroczył bariery 900 zdobytych jardów.

Kto jeszcze ma najpoważniejsze szanse na zdobycie Vince Lombardi Trophy? Statystyki wskazują na Carolina Panthers, zespół również opierający się na defensywie, ale to wielka niewiadoma. Brakuje im doświadczenia, ale z drugiej strony atutem będzie to, że w Divisional Round zagrają z 49ers u siebie. No i mają w zespole niesamowitego w tym sezonie drugoroczniaka Luke’a Kuechly’ego. 22-letni linebacker to główny konkurent Peytona Manninga do nagrody MVP.

Nie można też zapominać o New England Patriots. Pomimo wielu przeszkód spokojnie udało im się osiągnąć drugi bilans w konferencji. A przeszkody były naprawdę poważne – Aaron Hernandez wylądował w więzieniu, Rob Gronkowski, czyli drugi z tandemu fenomenalnych końcowych, stracił prawie cały sezon z powodu kontuzji. Nękały one zresztą bez przerwy cały zespół. W kratkę grał Tom Brady, ale po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z najlepszych rozgrywających w historii. Gdy trzeba było, umiał poprowadzić drużynę do wspaniałych comebacków w meczach z New Orleans Saints i Broncos. No i Bill Belichick, czyli trener, który umie wywieść w pole każdego przeciwnika. W jego przypadku jedyną rzeczą do przewidzenia jest to, że na pewno na żadne spotkanie nie założy garnituru.

Nie ma hegemonów

Oczywiście w żaden sposób nie można przekreślać szans Saints czy San Diego Chargers, które również pozostały w grze. NFL rządzi się w końcu swoimi prawami – ostatni dwaj mistrzowie (Baltimore Ravens i New York Giants) po zdobyciu tytuły nie awansowali do następnych play offów. W tegorocznych nie ma również Atlanta Falcons, czyli najlepszej ekipy zeszłego sezonu zasadniczego (obok Broncos). Houston Texans, którzy w rozgrywkach 2012 zanotowali bilans 12-4, teraz wygrali tylko dwa spotkania przy czternastu porażkach.
Ale właśnie na tym polega urok NFL, która bardziej podobna jest ostatnimi laty do NHL niż NBA. Tu nie ma ekip, które przez kilka lat z rzędu dominują resztę ligi, w końcu ostatni raz dwa tytuły z rzędu zdobyli w latach 2004-05 Patriots. Texans na swój bilans na pewno nie narzekają – w tegorocznym drafcie będą wybierali z numerem pierwszym. Na gwałt potrzebują nowego quarterbacka i będą mieli w kim wybierać – z „jedynką” mogą pójść Teddy Bridgewater, Blake Bortles czy Johnny Manziel, który nosi wiele wyjaśniający pseudonim „Johnny Football”.

Dla każdego z nich pierwszy numer w drafcie oznaczać będzie kontrakt, który ustawi finansowo ich i kilka następnych pokoleń. Bo NFL to także wielkie show, a co za tym idzie wielkie pieniądze. I nie chodzi tylko o to, że sumy płacone za transmisje telewizyjne klubom Premier League, a więc najbogatszej piłkarskiej ligi świata, to grosze w porównaniu z tym co dostaje zawodowa liga futbolu amerykańskiego. Zresztą na pewno nie są to pieniądze wyrzucone w błoto - jesienią zeszłego roku na liście najchętniej oglądanych przez Amerykanów programów w czołowej „35” były… 34 mecze NFL.

Tę różnicę najdobitniej widać jednak w innym miejscu. Tegoroczny zwycięzca Fantasy NFL zgarnie okrągły milion dolarów. Kibic, który wygra Fantasy Premier League, w nagrodę pojedzie na dwuosobową VIP-owską wycieczkę po Wielkiej Brytanii i obejrzy na żywo dwa mecze.

Mecze w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu:
Seattle Seahawks – New Orleans Saints
New England Patriots – Indianapolis Colts

Mecze w nocy z niedzieli na poniedziałek:
Carolina Panthers – San Francisco 49ers
Denver Broncos – San Diego Chargers
Autor: Marcin Iwankiewicz / Źródło: sport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama