Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Misja ratunkowa Adama Bieleckiego na Nanga Parbat

Emil Riisberg

30/01/2018, 05:20 GMT+1

Akcja ratunkowa na Nanga Parbat to historia osobiście szczególna dla Adama Bieleckiego. O tym 34-letnim bohaterze mówi dziś cały świat. Kilka lat temu po śmierci dwóch himalaistów na Broad Peak zarzucano mu, że nie pomógł słabnącym kolegom. Bielecki twierdził, że nie mógł wtedy pomóc. Niektórzy uważają, że Nanga Parbat to jego odkupienie win. Materiał magazynu "Czarno na białym".

Foto: Eurosport

Kiedy gruchnęła wiadomość o tym, że Elizabeth Revol i Tomasz Mackiewicz utknęli na Nanga Parbat, Adam Bielecki był dwie godziny drogi śmigłowcem od nich - u stóp K2, drugiej co do wielkości góry świata. Miał spełnić swoje marzenie i dokonać niemożliwego - zdobyć - niezdobyty dotąd zimą szczyt.

"Śmietanka ludzi, którzy się na wszystkim znają"

Wybrał inną drogę. Porzucając marzenia, dokonał czegoś, co być może nie zapisze się w tabeli rekordów. Bo do czego przyrównać wyczyn, którego w historii światowego himalaizmu nigdy nie było?
- Myślę, że to było możliwe tylko dzięki temu, że to właśnie ci ludzie tam byli. Dzięki temu, że zebrała się właściwie taka śmietanka ludzi, którzy się na wszystkim znają - ocenił himalaista Michał Obrycki. - Wybrali moim zdaniem świetną ekipę, dwóch najszybciej na świecie wspinających się ludzi - dodał.
Adam Bielecki mierzył się nie tyko z akcją ratowniczą. Nanga Parbat to góra, na której dwa lata temu niemal nie stracił życia. Odpadł od ściany po tym, jak pękła lina. Spadł kilkadziesiąt metrów w dół, a wyprawa skończyła się niepowodzeniem.
Tym razem wszystkie szacunki i chłodne kalkulacje mówiły jasno: akcja ratownicza potrwa cały dzień, może nawet 16 godzin. Oni zrobili to w 8. - Naszą motywacją było ratowanie ludzkiego życia. To jest bardzo silna motywacja. Chcieliśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc im wyjść żywo z tej ściany - mówił Bielecki po zakończeniu akcji ratowniczej.
- Żelazne organizmy Adama i Denisa to jest wyczyn na skalę światową. Gdyby oni to zrobili o połowę wolniej, to też byłoby to bardzo szybko. Tak że to jest dla nich wielki szacun - skomentował tę akcję Obrycki.

Tragedia na Broad Peak

Adam Bielecki z kolegami dokonali rzeczy, wydawać by się mogło, niemożliwych. O Bieleckim było już głośno. Pięć lat temu też był na ustach niemal wszystkich - z tą różnicą, że nie nazywano go wówczas bohaterem.
Wejście na Broad Peak miało być triumfem polskiej ekipy. 5 marca 2013 roku Maciej Berbeka, Adam Bielecki, Artur Małek i Tomasz Kowalski stanęli na szczycie Broad Peak. Było to pierwsze zimowe wejście na tę górę. Berbeka i Kowalski zginęli podczas zejścia ze szczytu. Wtedy Bieleckiemu zarzucono że schodził w zawrotnym tempie, kosztem słabnących kolegów. W środowisku zawrzało.
- Wspinanie to nie jest to. Gdyby cztery osoby zostały, to cztery by zeszły. (...) On rozpoczął ten zły ciąg wydarzeń. (...) Wydaje mi się, że ta ocena Adama jest trochę zbyt drastyczna - takie opinie wygłaszali wówczas komentujący tę sprawę himalaiści.
Komisja Polskiego Związku Alpinizmu, która badała okoliczności śmierci Berbeki i Kowalskiego, orzekła nawet, że do tragedii mogła przyczynić się postawa Bieleckiego, który miał nie respektować norm etycznych.
- Nie mieliśmy pretekstu, żeby zawrócić. Mi osobiście nawet przyszło do głowy, żeby zawrócić, bo jest już późno. Ale jest świetna pogoda, mamy czołówki, czujemy się dobrze. Ciężko się z tego otrząsnąć, i to jest po prostu dramat. Dramat, najzwyklej w świecie osobisty, prywatny dramat - tłumaczył Bielecki.

"Nie pozwolono mu przeżyć tragedii"

- Raport był totalnym rozczarowaniem. Myśmy byli w tak gigantycznym szoku, Adam był tym zdruzgotany. Nie rozumiał, co kierowało członkami komisji, że coś takiego napisali. Gigantyczną pracę [Adam] wykonał, żeby to zrozumieć. Nie pozwolono mu tak naprawdę przeżyć tragedii, nie pozwolono mu przeżyć żałoby - mówił przyjaciel Bieleckiego, Janusz Niedbał.
Tamte wydarzenia sprzed pięciu lat w dużym stopniu pokazały, jak bardzo niebezpieczne są takie wyprawy i jak bardzo mogą wpłynąć na losy pojedynczych ludzi.
- Są opinie, że Adam się zrehabilitował. Moim zdaniem nie miał się za co rehabilitować. Z poziomu kanapy łatwo jest oceniać, natomiast jeśli jesteśmy w skrajnie ekstremalnych warunkach, to pozostawmy ocenę tylko tym, którzy tam byli - wskazywał Obrycki.
34-letni Adam Bielecki to pierwszy zimowy zdobywca ośmiotysięczników Gaszerbrum I i wspomnianego Broad Peak. Z wykształcenia jest psychologiem, pasjonatem gór, człowiekiem, dla którego wspinaczka stałą się sensem życia.
- Adam jest nie tylko człowiekiem gór. To, co nie przebija się - bo w takim sporcie to ciężko, żeby się przebijało - to też ogromna wrażliwość - wskazywał Niedbał.
Adam Bielecki na moment zrezygnował z marzeń o zdobyciu zimą szczytu K2. 27 stycznia wraz z kolegami dokonał czegoś, co - jak napisał włoski dziennik - zmieniło historię himalaizmu.
Autor: mnd//now / Źródło: Czarno na białym TVN24
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama