Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Fronia: Denis Urubko podjął nie do końca rozsądną i bezpieczną decyzję

Emil Riisberg

24/02/2018, 16:56 GMT+1

- Czy zrobił dobrze, czy źle, dowiemy się za dwa-trzy dni. Chciałbym, żeby komentarze były stonowane - zaapelował w rozmowie z TVN24 himalaista Rafał Fronia, komentując decyzję Denisa Urubki, który w sobotę postanowił odłączyć się od wyprawy i samotnie ruszył w stronę szczytu K2.

Foto: Eurosport

Denis Urubko w sobotę, bez informowania kierownika ekipy Krzysztofa Wielickiego, opuścił bazę i zdecydował się samotnie iść w stronę szczytu. Wcześniej wspominał, że zależy mu na tym, aby znaleźć się na K2 jeszcze w lutym.
- Od początku wyprawy Denis powtarzał, że w jego ideologii zima kończy się wraz z końcem lutego - tłumaczy Rafał Fronia, który po wypadku musiał przerwać udział w wyprawie na K2.
Według Froni himalaista mógł nie widzieć szans na zespołowy atak. A złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze, koniec okna pogodowego, po drugie - nieco słabsza dyspozycja Adama Bieleckiego, który według planu sprzed kilku dni razem z Urubką miał dokonać ataku szczytowego.

"Nie do końca rozsądna decyzja"

- W moim odczuciu Denis jest najlepszym wspinaczem, jakiego znam. Niezwykle zdeterminowanym, doświadczonym, który widzi, że nie ma szans na zespołowy atak, więc podejmuje własne decyzje. Nie wiem, czy te decyzje były konsultowane z kierownictwem, czy nie były. Wiem, że nie było akceptacji dla takiego planu - powiedział w TVN24 Fronia.
Fronia dodał, że sam nigdy by się na taki krok nie odważył. Przestrzega jednak przed pochopnymi komentarzami na temat akcji Urubki.
- Denis podjął nie do końca rozsądną i bezpieczną decyzję, ale może są przesłanki, o których nie wiemy i będziemy oceniać człowieka po części informacji. Czy zrobił dobrze, czy źle, dowiemy się za dwa-trzy dni. Chciałbym, żeby komentarze były stonowane - dodał.

Bez zabezpieczenia

Inny z byłych uczestników wyprawy - Jarosław Botor - przyznał w rozmowie z TVN24, że Urubko być może czuł już, że jest odpowiednio zaaklimatyzowany do ataku szczytowego. Zaznaczył jednak, że trasa prowadząca na szczyt nie jest jeszcze odpowiednio przygotowana.
- Warunki atmosferyczne nie nastrajają optymistycznie do solowego przejścia. Nie wszystko na tej drodze jest zrobione tak, jak powinno. Przede wszystkim nie ma zabezpieczenia medycznego i rozłożenia butli tlenowych w wyniku sytuacji niepożądanej - przyznał Botor.
Według Botora dobrą informację nie jest to, że do końca nie postawiono jeszcze trzeciego obozu na wysokości 7200 metrów nad poziomem morza, który w ogóle lepiej byłoby przenieść nieco wyżej. A to nie wszystko. - Dodatkowo nie ma odpowiedniej liczby ludzi, którzy zabezpieczają atak szczytowy. Zespołów zaaklimatyzowanych w obozie trzecim, przynajmniej dwóch albo czterech osób - dodał.

Wiele scenariuszy

Według Fronii wcale nie jest przesądzone, że to Urubko - choć ma na to największe szanse - dokona ataku szczytowego.
- Dajmy mu na tę górę wejść i doprowadźmy do tego, żeby z tej góry zszedł. Nie jest powiedziane, że Denis wejdzie, może wejdzie zespół, który będzie jego wsparciem. Nie ma tutaj jakiejś ograniczonej liczby scenariuszy - podsumował.
Według informacji, jakie przekazał w rozmowie z TVN24 rzecznik wyprawy Michał Leksiński, Urubko najprawdopodobniej zamierza przenocować w drugim obozie (6700 metrów nad poziomem morza), a w niedzielę spróbuje dotrzeć do obozu trzeciego (7200 metrów n.p.m.).

Największe wyzwanie

Wyprawa na drugi pod względem wysokości szczyt Ziemi (8611 metrów nad poziomem morza) jest jednym z najważniejszych przedsięwzięć wysokogórskich w historii. Zimowe wejścia na ośmiotysięczniki stanowią największe, sportowe wyzwania współczesnego himalaizmu.
K2 było atakowane zimą w ogóle tylko trzykrotnie. Na przełomie 1987 i 1988 roku próbę podjęła międzynarodowa grupa pod kierunkiem Andrzeja Zawady, w 2003 roku ekipą dowodził Wielicki, a w 2012 wspinali się Rosjanie. Żadna z tych ekspedycji nie przekroczyła jednak progu 7650 metrów.
Autor: TG//now / Źródło: sport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama