Ponad 89 tysięcy kroków przez cztery dni. Częściowo sparaliżowany rugbysta "zdobył" Mount Everest w domu

"Za mną dziwne, szalone, cudowne kilka dni" - napisał na Instagramie Ed Jackson. Były zawodnik rugby, który trzy lata temu uległ wypadkowi, wskutek którego doznał porażenia czterokończynowego, w domu na schodach pokonał wysokość równą Mount Everestowi.
Dopóki Jackson nie uległ wypadkowi, grał w brytyjskich klubach, ostatnio reprezentował walijski NG Dragons. W kwietniu 2017 roku jego priorytety się zmieniły po tym, jak nurkując na płytkim basenie doznał urazu kręgosłupa i porażenia czterokończynowego.
Chociaż 31-latkowi powiedziano, że nie będzie mógł już uprawiać rugby profesjonalnie, Anglik zawziął się i robi postępy w powrocie do zdrowia. Niecały rok po złamaniu szyi, wspiął się na walijski szczyt Mount Snowdon.
"Dobrze się bawiłem"
Teraz postanowił pokonać przewyższenie równe wysokości Mount Everestu. Szczyt najwyższej góry świata położony jest na 8 848 metrach n.p.m.
Cel zrealizował na schodach domu swoich rodziców. Wspinaczkę na jednej sprawnej nodze rozpoczął w miniony wtorek rano, a zakończył w piątek po godzinie 16. Pokonał w tym czasie 5 566 biegów schodowych, wykonując 89 056 kroków. Gdy kończył, na "szczycie" czekali na niego najbliżsi z szampanem.
To właśnie im były rugbysta chciał w pierwszej kolejności podziękować za cierpliwość. - Mimo że czasami było to bolesne, monotonne i nudne, to przez większość czasu dobrze się bawiłem. Zawsze marzyłem o podobnej możliwości. Nie sądziłem, że będę mógł to zrobić obok sypialni moich rodziców - wyznał.
Na cele charytatywne
Jackson postanowił wspiąć się na Everest, ponieważ, jak przyznał, był to "trudny czas dla organizacji charytatywnych" i chciał zrobić wszystko, by "wesprzeć sprawy bliskie jego sercu".
Anglik zebrał ponad 41 tysięcy funtów na cele charytatywne fundacji Wings For Life, która prowadzi badania nad rdzeniem kręgowym.
"Za mną dziwne, szalone, cudowne kilka dni. Dziękuję bardzo każdej osobie, która przekazała darowiznę, wysłała wiadomości wsparcia i włączyła się do pomocy. Kocham was wszystkich" - napisał na Instagramie.
Co dalej? "Myślę o Tour de France wokół kuchni rodziców. Najpierw jednak napiję się piwa" - dodał.