Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Aleksandra Shelton (wcześniej Socha) może jechać na piąte igrzyska. Zdecydował Trybunał do spraw Sportu w Lozannie

Emil Riisberg

20/10/2020, 04:45 GMT+2

Mówi, że to były dwa najtrudniejsze lata w jej życiu, ale w końcu się uśmiecha. Aleksandra Shelton wygrała przed Trybunałem Arbitrażowym do spraw Sportu w Lozannie (CAS). Utytułowana szablistka skarżyła Polski Związek Szermierczy i Polski Komitet Olimpijski, które nie chciały, by Shelton wystąpiła na igrzyskach pod amerykańską flagą. Eurosport.pl dotarł do treści wyroku Trybunału.

Foto: Eurosport

Rozprawa odbyła się 18 marca. W nietypowy sposób, za pośrednictwem internetowych łączy, bo to był początek pandemii w Europie, gdy koronawirus zamknął ludzi w domach.
Werdykt zapadł 28 września. Uzasadnienie CAS liczy 30 stron.
- Nie wierzyłam, że to już koniec. Wszystko trwało ponad dwa lata, to były najtrudniejsze lata mojego życia. Znam już wyrok, cieszę się, że wygrałam z systemem - przyznaje dziś, nie bez satysfakcji, zawodniczka.
O szczegółach orzeczenia Shelton (wcześniej Socha) nie może mówić: - Wyrok nie został jeszcze opublikowany. Mogę tylko powiedzieć, że jest dla mnie bardzo pozytywny. Czuję satysfakcję, że wartości, które sport za sobą niesie, olimpizm i fair play, wygrały.
Shelton to sześciokrotna mistrzyni Polski i wielokrotna medalistka mistrzostw świata i Europy. Z orzełkiem na piersi występowała w Atenach, Pekinie, Londynie i Rio de Janeiro. Dzięki decyzji CAS może myśleć o piątych igrzyskach.
W arbitrażu chodziło o to, czy zawodniczka ze względu na zmianę reprezentacji może liczyć na skrócenie przewidzianej w takiej sytuacji karencji z trzech do dwóch lat (czas jest liczony od ostatniego udziału w wielkiej imprezie, w przypadku Shelton to lipiec 2018 roku). Sportowiec może skorzystać z furtki, jeśli zgodzi się na to rodzimy komitet olimpijski. PKOl zgody nie wydał, ale Trybunał uznał tę decyzję za bezzasadną.
Shelton do Tokio pojedzie, jeśli oczywiście wcześniej wywalczy olimpijską kwalifikację. Już z amerykańską reprezentacją.

"Gdyby działał rozsądnie i uczciwie"

W uzasadnieniu, do którego dotarł Eurosport.pl, CAS bardzo skrupulatnie punktuje winę PKOl (Trybunał przeanalizował również argumenty Polskiego Związku Szermierczego, ale arbitraż dotyczył PKOl, bo on, w przeciwieństwie do szermierczej federacji, uznaje jurysdykcję CAS jako instytucji odwoławczej).
Stwierdzono, że PKOl nie zbadał, czy negatywna opinia, jaką wystawił zawodniczce Polski Związek Szermierczy, była uzasadniona.
Podkreślono, że PKOl zakazując Shelton zmiany reprezentacyjnych barw, "zrzekł się swojej roli na rzecz Polskiego Związku Szermierczego", bo bez żadnej analizy poparł opinię szermierczych władz.
Jednocześnie Trybunał przypomniał, że PZSzerm wydał dwa postanowienia w sprawie Shelton. Za pierwszym razem poszedł zawodniczce na rękę, wydał zgodę na zmianę barw, a ona zaczęła reprezentować USA. Z czasem, po jej krytycznych wypowiedziach w mediach, zmienił zdanie, co już jest naruszeniem prawa.
To nie wszystko. CAS nie miał wątpliwości: krytyczne komentarze nie mogą być podstawą do odmowy zmiany reprezentacji, a urażonych krytyką działaczy zachęca do pójścia na drogę sądową w postępowaniu cywilnym bądź zastosowania kar dyscyplinarnych wynikających z wewnętrznych przepisów.
Trybunał zarzucił również PKOl, że nie dał Shelton wystarczającego czasu na odwołanie od swojej decyzji, komplikując jej możliwość zdobycia olimpijskiej nominacji. Dodał, że PKOl sprawą powinien zająć się wcześniej, "gdyby tylko działał rozsądnie i uczciwie". Zwłaszcza te ostatnie słowa mają mocny wydźwięk.

Sporo do zapłaty

Na koniec zasądzono, że to PKOl pokryje koszty prawne, jakie poniosła zawodniczka (5 tys. franków szwajcarskich, czyli ponad 21 tys. zł). Do Polskiego Komitetu Olimpijskiego zostanie wysłany rachunek, na który będzie musiał wpłacić koszty arbitrażu. Kwoty w dokumencie nie przedstawiono, ale jak dowiedział się Eurosport.pl, ma to być ok. 30 tys. franków szwajcarskich (128 tys. zł).
PKOl jest mocno zdziwiony werdyktem.
- Nie wyrażaliśmy zgody na zmianę barw narodowych zawodniczki, bo wchodzący w skład Komitetu związek szermierczy jej wniosek opiniował negatywnie. Nie żałujemy tej decyzji, postępowaliśmy zgodnie z prawem. Wyrok oczywiście respektujemy – utrzymuje Adam Krzesiński, sekretarz generalny PKOl.
Teraz orzeczeniem zajmie się Międzynarodowy Komitet Olimpijski, ale to wydaje się formalnością, bo CAS jest najwyższą instancją w sportowym prawie, aprobowaną przez ruch olimpijski. Jego postanowień się nie podważa.

Ciąża, powrót i konflikt

Wszystko zaczęło się jesienią 2018 roku. Wtedy Aleksandra Shelton, wielokrotna mistrzyni Polski, dwukrotna mistrzyni Europy i brązowa medalistka mistrzostw świata, ogłosiła, że zamierza reprezentować barwy Stanów Zjednoczonych. Miała dość dotychczasowego, nierównego traktowania, z jakim spotkała się po powrocie z urlopu macierzyńskiego na początku tamtego roku.
Głośno o tym mówiła, dziś zarzuty wobec Polskiego Związku Szermierczego powtarza.
- Odmówiono mi fizjoterapii i treningów przygotowania motorycznego mimo wcześniejszych uzgodnień. A takie treningi są nieodzownym elementem przygotowania do zawodów, odgrywają kluczową rolę w powrotach do sportu po kontuzjach czy, jak w moim przypadku, po cesarskim cięciu. Za wszystko musiałam sama płacić. Nie mogłam również trenować w USA, czyli robić coś, co robiłam przed ciążą – wymienia.
Ten ostatni argument miał dla niej kolosalne znaczenie. Shelton ma amerykańskie obywatelstwo. W Stanach poznała swojego męża, Amerykanina, z którym kupiła w Portland dom. Trzy lata temu para doczekała się dziecka.

Może, ale trzeba zapłacić

Polski Związek Szermierczy wyraził zgodę na zmianę barw narodowych i skrócenie trzyletniej karencji, ale postawił warunek: zwrot kosztów wyszkolenia zawodniczki za czas od września 2016 do sierpnia 2018 roku. Wystawiono jej rachunek na 43 tys. euro, czyli niecałe 200 tys. zł.
I wtedy się zaczęło. Shelton sama wpłaciła kwotę (listopad 2018).
- Tak, ja zapłaciłam. No a kto miał za to zapłacić? Polski Związek Szermierczy doskonale wiedział, że Amerykanie takich pieniędzy nie zapłacą. W Stanach szermierka to sport amatorski, tam nie ma pieniędzy i nie ma transferów jak na przykład w piłce nożnej, szermierze nie są na kontraktach. Gdybym nie zapłaciła, byłabym w jednym wielkim limbo. Nie mogłabym startować. Z pisma wynikało, że dopóki nie zostanie zapłacona kwota 43 tysięcy euro, to nie mogę startować dla Amerykanów. Gdyby nikt nie zapłacił, byłabym w kropce. Miałabym koniec kariery, bo nie mogłabym w ogóle startować, dla żadnego kraju – tłumaczy szablistka.
Przelaną sumę jej zwrócono (styczeń 2019).
- Związek nie żądał tych pieniędzy od niej, ona dostała je z powrotem, bo nie była stroną. Ze względów prawnych związek takich przelewów nie może przyjmować – odpowiada Ryszard Sobczak, dyrektor sportowy Polskiego Związku Szermierczego.

"Ataki wyssane z palca"

Do zawirowań polsko-amerykańskich wmieszał się jeden ze sponsorów Amerykańskiej Federacji Szermierczej. Firma Absolut Fencing Gear, producent sprzętu szermierczego, zobowiązała się do pokrycia kosztów, ale w sprzęcie. Kosztowna przesyłka do Polski nigdy nie dotarła.
- Pojawiły się wyssane z palca ataki – zaznacza Sobczak.
Atakowała, jak podkreśla dyrektor, zawodniczka. Polski Związek Szermierczy poczuł się urażony słowami, jakich Shelton użyła w wywiadach (marzec 2019).
- Zaczyna oskarżać, że nie ma warunków przygotowań, że została zlekceważona. Totalna bzdura. Ola nie miała podstaw do tego, żeby powiedzieć, iż po powrocie czuła się niepotrzebna. Półtora roku od powrotu do sportu przygotowywała się na koszt związku, czyli polskiego podatnika. Stąd naszym zdaniem były naturalne oczekiwania, żeby nowy kraj zwrócił nam poniesione koszty – tłumaczy Sobczak.
PZSzerm uznał, że zawodniczka przesadziła i zażądał od niej przeprosin opublikowanych w prasie i internecie. Tych się nie doczekał, zapowiedział więc, że idzie do sądu. Był maj 2019 roku. Wojna rozpoczęła się na dobre.

"Kampania medialna" i odmowa

Jesienią sprawą zajął się PKOl. Swoje postanowienie oparł na opinii Polskiego Związku Szermierczego. Ta tym razem była negatywna i brzmiała tak: "Pani Aleksandra Shelton podjęła jednak różne działania, które w jej przekonaniu miały zmusić Związek do wyrażenia zgody na zmianę przez nią barw narodowych, a które w naszej opinii były niegodne zawodniczki i reprezentantki Polski. Rozpoczęła bowiem kampanię medialną oraz udzielała licznych wywiadów i wypowiedzi, w których oskarżała PZSzerm o chęć wyłudzenia od niej kwoty ekwiwalentu oraz zarzucała Związkowi brak opieki sportowej i niedostateczne finansowanie jej przygotowań".
Później Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu w Lozannie uzna krytykę szermierczych władz ze strony zawodniczki za dopuszczalną, mieszczącą się w ramach wolności słowa gwarantowanej przez Europejską Konwencję Praw Człowieka. CAS argumentację PZSzerm odrzucił. Tam samo jak zdruzgotał decyzję PKOl uniemożliwiającą Shelton startów dla USA. To był wrzesień 2020 roku i zwycięstwo Aleksandry.
- Przetrwałam, a było bardzo trudno. Cieszę się, że wygrałam z systemem. Chciałabym, żeby podejście do zawodnika w Polsce się zmieniło, żeby nikt już nie musiał przez coś takiego przechodzić. Dla wielu zawodników sport jest pasją, nie mają z tego wielkich pieniędzy. Muszą być szanowani, także przez instytucje, które muszą być dla nich, a nie przeciw nim – cieszy się zawodniczka.
Do Stanów leci w listopadzie. Zacznie treningi, będą starty. I tak do igrzysk. W planach ma naukę japońskiego. Igrzyska w Tokio rozpoczną się 23 lipca 2021 roku.
Jeśli Aleksandra Shelton zdobędzie olimpijską kwalifikację, znajdzie się w gronie ponad dwustu zawodniczek, które były na co najmniej pięciu igrzyskach.
Autor: Tomasz Wiśniowski / Źródło: euroosport.pl
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama