PKOl może liczyć na hojne wsparcie województwa lubelskiego. Radosław Piesiewicz sam zabiega o kolejne środki

Województwo lubelskie aktywnie współpracuje z PKOl. Od marca do października 2025 roku przekazało federacji ponad 4,3 mln zł, a do 30 września 2026 roku wesprze kolejnymi niemal 6,4 mln. Dla nikogo nie powinno być to jednak zaskoczeniem. Związany z Prawem i Sprawiedliwością marszałek województwa Jarosław Stawiarski w przeszłości chętnie wspierał projekty związane z Radosławem Piesiewiczem. W marcu onet.pl informował, że na samą koszykarską Ligę Mistrzów z budżetu województwa wydano 13 mln zł. Było to w czasie, gdy obecny prezes PKOl przewodził Polskiemu Związkowi Koszykówki.

- To granda, że te pieniądze są w taki sposób wyprowadzane z budżetu mieszkańców – przyznał "Przeglądowi Sportowemu" Wojciech Sosnowski, radny zdominowanego przez PiS sejmiku lubelskiego z ramienia Koalicji Obywatelskiej. - Jesteśmy jednym z najbiedniejszych regionów w Unii Europejskiej. (…) I dajemy miliony na kolegów PiS-u. Mnie to wszystko szokuje, ale co mogę? Mogę głosować przeciw i zadawać kolejne pytania bez odpowiedzi – stwierdził.

Co województwo lubelskie otrzymuje w zamian? W latach 2024-2025 była to promocja w ramach wydarzenia "Z boiska na igrzyska". W najbliższych miesiącach będzie to promocja podczas konferencji związanej z zimowymi igrzyskami olimpijskimi Mediolan - Cortina 2026, ślubowania sportowców i Pikniku Olimpijskiego, który w przyszłym roku ma odbyć się na terenie województwa lubelskiego.

Władze województwa nie uważają umowy za niekorzystną. Rzecznik prasowy Kancelarii Marszałka Remigiusz Małecki nie ma wątpliwości, że przyniesie ona regionowi wymierne korzyści.

"Województwo Lubelskie zyskało przede wszystkim silną promocję marki regionu na arenie krajowej i międzynarodowej dzięki współpracy z Polskim Komitetem Olimpijskim. Ponadto otrzymaliśmy prawa do posługiwania się tytułem Partnera PKOl i Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej, co wzmocniło prestiż Województwa i rozpoznawalność w kraju" — napisał do Onetu.

Zupełnie inny ton wybrzmiewa jednak z końcowej części pisma. Tam argumentacja przestaje mieć charakter czysto biznesowy.

"Wyręczamy poniekąd państwo polskie, które ze sportu zrobiło politykę i postanowiło nie dofinansować Polskiego Komitetu Olimpijskiego. My, jako instytucja samorządowa, mamy środki publiczne, czyli jesteśmy elementem państwa polskiego. Postanowiliśmy pomóc Polskiemu Komitetowi Olimpijskiemu, ale przede wszystkim skorzystać na mocy Igrzysk Olimpijskich, które ogląda cały świat. Podsumowując, wspieramy PKOl, który znalazł się w trudnej sytuacji, bo polityka weszła brutalnie do polskiego sportu. A tak być nie powinno" — zauważył Małecki.

W finalizowaniu umowy z nowym partnerem po raz kolejny nie uczestniczył zarząd PKOl.

- W sprawie pozyskiwania nowych sponsorów nie odbywają się żadne konsultacje wewnętrzne w samym PKOl. Prezes sam szuka środków. O umowie dowiadujemy się już po jej podpisaniu. Tak jak było na przykład z zondacrypto, tam też dowiedzieliśmy się o wszystkim po fakcie – tłumaczy nam Adam Korol, jeden z wiceprezesów.

- Oczywiście w tym przypadku to decyzja władz województwa, nie budzi więc takich wątpliwości jak wcześniejszy przypadek. Żałuję, że przy okazji zondacrypto nie zostaliśmy o wszystkim wcześniej poinformowani – dodał.

(br/macz)