Po zderzeniu poskarżył się na ból w klatce piersiowej. "Natychmiast jedź do szpitala"

Do zdarzenia doszło w pierwszej tercji przegranego 3:11 w zeszłym tygodniu przez Lorenskog meczu. Grający w zespole gospodarzy Myhre zderzył się na lodzie z jednym z obrońców Storhamar. Poczuł ból w klatce piersiowej, ale mimo to podniósł się i grał dalej, chociaż z każdą chwilą miał coraz większe problemy z utrzymaniem kija.

- Poczułem, jakby kopnął mnie koń - opowiadał zawodnik po spotkaniu. - Adrenalina sprawiła, że przez pierwsze minuty nic nie czułem. Ale po około pięciu minutach zaczęło mnie bardzo boleć - dodał.

Podjechał wtedy do ławki rezerwowych swojego zespołu, uniósł bluzę i zapytał kolegów, czy widzą coś niepokojącego.

- Natychmiast jedź do szpitala - usłyszał w odpowiedzi.

Okazało się, że łyżwa rywala przecięła nie tylko strój hokeisty, ale również głęboko rozcięła jego mięsień piersiowy. Teraz zawodnika czeka dłuższa przerwa w występach.

Drastyczny incydent z udziałem Myhre był kolejnym, jakie w ostatnim czasie zdarzyły się w hokeju. Pod koniec października w Sheffield na oczach ponad ośmiu tysięcy widzów rozegrał się dramat byłego zawodnika ligi NHL Adama Johnsona. Podczas zderzenia na lodzie łyżwa przeciwnika trafiła w szyję amerykańskiego hokeisty. Jego życia nie udało się uratować.

Konsekwencją tragedii w Sheffield było wprowadzenie obowiązku stosowania od przyszłego sezonu ochraniaczy szyi na wszystkich poziomach rozgrywek w Anglii i Walii. Już od listopada zasadę tę wprowadzono w ligach kanadyjskich.