Eurosport
Matthew Vogt, zawodowy dentysta, awansował do prestiżowego turnieju US Open w cieniu prywatnej tragedii
📝
04/06/2025, 19:21 GMT+2
Trudny do powtórzenia sukces w kwalifikacjach golfowego US Open. Awans do jednego z najbardziej prestiżowych turniejów w tym sporcie uzyskał Matthew Vogt, z zawodu dentysta, za którym stoi też wyjątkowa, poruszająca historia osobista.
Aligator przerwał grę podczas Zurich Classic of New Orleans
Źródło wideo: Eurosport
US Open Championship - ta nazwa nie powinna być obca fanom tej dyscypliny. Coroczne, otwarte mistrzostwa Stanów Zjednoczonych to jeden z czterech głównych turniejów w kalendarzu golfowym, znajdujący się w oficjalnym harmonogramie zarówno PGA Tour, jak i European Tour.
I pośród stuprocentowych zawodowców znalazło się tu miejsce także dla postaci raczej niespotykanej. W rozgrywanej w tym tygodniu, ostatniej rundzie kwalifikacji zasłynął wspominany Matthew Vogt, pochodzący z Pittsburgha golfista-amator.
Był u siebie w domu
Będący doktorem medycyny Amerykanin, pełnoetatowy lekarz stomatologii, wywalczył bilety do rozgrywanej w połowie czerwca imprezy, która zorganizowana zostanie w Oakmont Country Club na przedmieściach Pittsburgha.
Jest to klub, w którym swoją karierę, jeszcze w roli pomocnika zawodnika (ang. caddie), rozpoczynał właśnie przyszły uczestnik US Open.
Wzruszył się i wspominał nieżyjącego ojca
Vogt nie ukrywał wzruszenia tym, co dopiero osiągnął.
- Wykorzystałem całą energię mojego ciała, aby nie myśleć o tym przez cały dzień. Jestem po prostu dumny z tego, gdzie jestem, z tego, co osiągnąłem. To po prostu... spełnienie marzeń - mówił stacji Golf Channel wyraźnie łamiącym się głosem. - Obiecywałem wam, że się nie rozpłaczę, ale... - nie był w stanie wytrzymać emocji.
Dla zawodnika, dziś mieszkającego już w Indianopolis, to nie nostalgiczny powrót czy nawet sam sukces miał tu największe znaczenie. W jego cieniu znajdował się też rodzinny dramat - dwa miesiące temu zmarł ojciec sportowca. I to jemu właśnie zadedykował ten awans.
- Wiem, że oglądał mnie dziś, gdzieś z góry - mówił o zmarłym rodzicu. - Chciałbym, żeby był tutaj, żeby się tym z nim podzielić, ale wiem, że na pewno mnie obserwował - wyraźni się rozkleił.
(MB)
Reklama
Reklama