Lorenzo Bonicelli wciąż w śpiączce po wypadku na uniwersjadzie. Poruszający wpis jego dziewczyny Lisy Rigamonti w mediach społecznościowych

Bonicelli trafił do szpitala w niemieckim Essen w piątek i od razu przeszedł operację kręgów szyjnych. Wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej. Wcześniej był przytomny aż do przewiezienia go na salę operacyjną.

W poniedziałek jego dziewczyna Lisa Rigamonti podzieliła się na Instagramie informacjami o sytuacji gimnastyka.

"Chciałabym zacząć od podziękowania wszystkim za miłość okazaną Lorenzowi i jego rodzinie w tych trudnych dniach. Wszyscy jesteśmy tu z nim, dzieląc się waszą miłością. Każde słowo, każda myśl dodaje nam i jemu siły. To, co się stało, jest bardzo skomplikowaną sprawą, która całkowicie odmieni jego życie" - podkreśliła.

"Sytuacja jest teraz stabilna, ale musimy poczekać, aby mieć pewność co do jutra. W tej niepewnej przyszłości Lorenzo będzie potrzebował nas i was bardziej niż kiedykolwiek. Dajmy mu całą siłę i wsparcie, jakich potrzebujemy, aby stawić czoła nadchodzącym dniom. Im nas więcej, tym weselej. Czuje nas wszystkich. Dziękuję tym, którzy będą nadal przy mnie: wasze wsparcie, w jakiejkolwiek formie, będzie kluczowe" - zaznaczyła Rigamonti.

Do wpisu dołączyła dwa zdjęcia. Jedno, czarno-białe, na którym trzyma na szpitalnym łóżku dłoń ukochanego. Drugie przypomina o wspaniałych wspólnych chwilach najpewniej podczas wakacji.

Bonicelli ze śpiączki został tymczasowo wybudzony w sobotę. Lekarze chcieli sprawdzić, czy nie doszło do nieodwracalnych uszkodzeń neurologicznych. Tych na szczęście nie wykryto. Następnie gimnastyka ponownie wprowadzono w stan śpiączki. Wymagał tego obrzęk rdzenia kręgowego, będący efektem złamania kręgu.

Zawodnik z Lombardii był jedną z największych nadziei włoskiej gimnastyki na igrzyska olimpijskie w Los Angeles w 2028 roku.

(br/twis)