"Zhou przytomny". Wszyscy zamarli, czekali na ten komunikat
Zhou Guanyu ze swoim bolidem wylądował na bandzie. Długo nie było wiadomo, co z nim. Wypadek wyglądał bardzo groźnie. Potężna prędkość, wywrócony do góry kołami samochód i na koniec uderzenie. Wyścig na torze Silverstone wstrzymano na kilkadziesiąt minut. To były dramatyczne minuty.
Bolidy ruszyły trzy minuty po godz. 16. Ryk maszyn, walka o jak najlepsze miejsce, iskry, pierwszy zakręt i karambol z udziałem kilku aut. 16:04, kilkadziesiąt sekund po starcie, czerwona flaga i wyścig wstrzymany.
Samochód Zhou Guanyu (Alfa Romeo Racing Orlen) zaczepiony przez maszynę Goerge'a Russella (Mercedes) wyleciał z toru, do góry kołami sunął żwirowym poboczem, aż huknął o bandę. Konsternacja. Uderzenie było potężne.
Wypadek Zhou Guanyu. Pierwsza informacja po 12 minutach
Co z Chińczykiem? Realizatorzy nie pokazywali powtórek dramatu na torze.
Dopiero po 12 minutach przekazano pierwszą informację, co z kierowcą – został wyniesiony z roztrzaskanej maszyny. Ale dalej nie było wiadomo, co z nim, czy jest cały. Była 16:15.
Trzy minuty później widzowie dowiedzieli, że z kierowcą jest "OK". Zdawkowo, tylko tyle. 16:18.
Minęły kolejny minuty i napłynęło oświadczenie ze strony Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA). "Zhou jest przytomny". Chińczyka zabrano do szpitala, czekały go szczegółowe badania. Na zegarach godzina 16:25. 23 minuty od wypadku. Długie 23 minuty.
"Z Zhou wszystko jest OK"
Po kolejnych sześciu odezwali się inżynierowie Alfy. "Wszystko jest OK, z Zhou jest wszystko OK" - potwierdzono przez radio.
Za moment oświadczenie opublikował zespół. Uspokoiło ono wszystkich.
"Zhou Guanyu jest przytomny i trafił do centrum medycznego na torze, gdzie przechodzi badania" – napisano. Można było odetchnąć.
Skończyło się na strachu. Żadnych złamań. Nic. Przed 18 kierowca opuścił centrum medyczne przy torze.
Koszmarnie rozpoczęty wyścig, pierwszy raz w karierze, wygrał Carlos Sainz (Ferrari).