Sebastian Vettel rozbił bolid - kwalifikacje do Grand Prix Rosji, Formuła 1

Niemiec to czterokrotny mistrz świata, ale Formułą 1 rządził w poprzednim zespole, w Red Bullu. U Włochów potrafił wznieść się jedynie – bo on i Ferrari mieli większe aspiracje - na poziom wicemistrzowski. W tym sezonie idzie mu przeciętnie, najlepiej wypadł na Węgrzech, gdzie był szósty. Regularnie narzeka na zbyt mało konkurencyjny bolid.

Obie strony się rozwodzą, uznano, że pewna formuła się wyczerpała i Vettel kolejny rok spędzi już w Aston Martin Racing (obecnie pod nazwą Racing Point).

Sobotnie kwalifikacje skończył już na ich drugiej części, gdy do końca jazdy pozostały niespełna trzy minuty. Niemiec na zakręcie stracił panowanie nad swoim autem, obróciło go o 180 stopni, nad bolidem uniosły się kłęby dymu, a na koniec było uderzenie w bariery ochronne.

- Ze mną wszystko w porządku – uspokoił swoich inżynierów.

Inaczej miała się sprawa z jego czerwonym samochodem. Z toru trzeba było pozbierać jego liczne kawałki. Co ciekawe, za wszystko jako pierwszy wziął się sam wyraźnie rozczarowany i zniechęcony Vettel, który pokiereszowane skrzydło podniósł z ziemi i umieścił w niezdolnym do dalszej jazdy bolidzie.

- Chciałem zaryzykować i straciłem panowanie nad autem. Nie byłem w stanie uratować sytuacji – Niemiec wytłumaczył swoje nieszczęście podczas czasówki.

Szczęście w nieszczęściu, wszystko skończyło się w ten sposób, bo mogło znacznie gorzej. Gdyby nie refleks Leclerca, innego kierowcy Ferrari, doszłoby do poważnej kraksy. Monakijczyk cudem ominął zatrzymany na środku toru rozbity samochód Vettela.

- Ludzie, było bardzo blisko… - przyznał już po wszystkim Leclerc.

On kwalifikacje skończył na 11. miejscu, Vettel był 15.

Pole position zgarnął, po raz 96. w karierze, Lewis Hamilton z Mercedesa.

Kwalifikacji w Soczi nie będą dobrze wspominać zawodnicy Alfa Romeo, gdzie kierowcą testowym i rezerwowym jest Robert Kubica. Obaj odpadli w Q1 - Fin Kimi Raikkonen miał ostatni, 20. czas, natomiast Włoch Antonio Giovinazzi - 17.

Autor: twis/po / Źródło: eurosport.pl