Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Robert Kubica w roku 2008 wywalczył w GP Bahrajnu pole position

Emil Riisberg

28/03/2019, 13:27 GMT+1

Zostały tylko wspomnienia, miłe, nawet wzruszające. Dawno temu, w sezonie 2008, Robert Kubica popędził w Bahrajnie po pole position, pokonując rywali i z Ferrari, i z McLarena. Wróci tam w najbliższy weekend, w zupełnie innych okolicznościach. Na powtórkę, czy choćby awans do decydującej części kwalifikacji, szans nie ma absolutnie żadnych.

Foto: Eurosport

5 kwietnia roku 2008, tor Sakhir w Bahrajnie. Kierowcy rozpoczynają kwalifikacje do trzeciego w sezonie wyścigu. 23-letni Kubica rusza do boju bolidem BMW Sauber F1 Team. Zadanie - jak najszybciej pokonać liczące dokładnie 5417 m okrążenie.
Apetyty są ogromne, poprzedni wyścig - w Malezji - Polak zakończył przecież na drugiej pozycji, za Finem Kimim Raikkonenem z Ferrari.

W Bahrajnie pewnie awansuje do Q3, walka zaczyna się wtedy na dobre. Uzyskuje czas 1.33,350. Prowadzi, wraca do garażu. Jego wynik poprawia inny zawodnik Ferrari, Brazylijczyk Felipe Massa. Kubica znowu pojawia się na torze, na świeżym zestawie opon. To jeszcze nie koniec. Pędzi, jak po sznurku pokonuje zakręty. 1.33,096 - odzyskane pierwsze miejsce. Massa nie odpuszcza, wpada na metę za bolidem BMW Sauber, jest wolniejszy o 0,027 s.

- Robert, fantastycznie - krzyczy przez radio inżynier wyścigowy. - Pierwsze pole position naszego zespołu. Dobra robota, dziękujemy.
Są pamiątkowe zdjęcia, uwieczniające ten historyczny sukces. Kubica pozuje z szefem zespołu Mario Theissenem i dyrektorem technicznym Willym Rampfem.

By Williams nie dostawał aż takich batów

- W zakręcie numer 9 zablokowałem przednie koła, przez co jedna z opon straciła kształt i wpadła w wibracje na ostatnich trzech prawych zakrętach. Było trudno, ale udało się nie popełnić błędu. I tak nie sądziłem, że po tym wszystkim zdobędę pole position - mówił Polak na oficjalnej konferencji prasowej.

Nazajutrz z drugiego pola startował Massa. Z trzeciego Lewis Hamilton w McLarenie, z czwartego Raikkonen. Brazylijczyk na pierwszej prostej był i szybszy, i sprytniejszy. Został liderem. Na okrążeniu trzecim wyprzedził Kubicę także Fin. I taka była kolejność na mecie GP Bahrajnu 2008 - Massa, Raikkonen, Kubica. Kierowca BMW Sauber musiał uznać wyższość tylko rywali w czerwonych bolidach Ferrari.

Dawne dzieje.
Od sezonu 2019 Kubica znowu jest w F1 kierowcą wyścigowym, tym razem w ekipie Williamsa. Dokonał niemożliwego - wrócił po ośmiu latach, po wypadku z rajdu Ronde di Andora, po którym nie odzyskał sprawności w prawej ręce.
Przed dwoma tygodniami, w pierwszym Grand Prix po powrocie - w Melbourne - cierpiał bardzo. Dotarł do mety, to najważniejsze. Innych dobrych wiadomości zabrakło. Był ostatni, trzy okrążenia za zwycięskim Valtterim Bottasem w Mercedesie, okrążenie za przedostatnim Georgem Russellem, kolegą z zespołu.

Wiadomo, że w Bahrajnie o poprawę będzie bardzo trudno. - Musimy się zmierzyć z nowymi wyzwaniami, bo ten tor jest zupełnie inny od tego w Australii - opowiada Kubica. - Ma dużo miejsc, w których trzeba redukować prędkość, a potem przyspieszać, ważna będzie zatem stabilność przy hamowaniu i dobra przyczepność.

Po raz ostatni ścigał się tam w roku 2010, w ciągu dnia, co jest ważne, bo od sezonu 2014 kierowcy kończą rywalizację już po zmroku, przy sztucznym oświetleniu. - Obiekt znam bardzo dobrze, ale kilka spraw muszę jeszcze przeanalizować - zapowiada Kubica.
Reprezentuje barwy zespołu bardzo słabego, zdecydowanie najsłabszego w stawce. O powtórce sprzed lat 11 nie ma mowy. Walka na razie toczy się o to, by Williams nie dostawał od konkurencji batów aż takich, jakie dostał w Melbourne.



Autor: rk / Źródło: thecheckeredflag.co.uk, gpfans.com, eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama