Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Robert Kubica beszta inżyniera wyścigowego Paula Williamsa. Grand Prix Niemiec na torze Hockenheim

Emil Riisberg

29/07/2019, 17:00 GMT+2

Robert Kubica najpierw był lekko rozbawiony rozmową ze swoim inżynierem wyścigowym, potem już mocno zirytowany. - Kolego, nie myśl teraz o miejscu, tylko o końcu wyścigu. O tym, jak najszybciej dotrzeć do mety - mówił polski kierowca w czasie niedzielnego wyścigu o Grand Prix Niemiec na torze Hockenheim. Rywalizację zakończył na dziesiątym miejscu, co dało i jemu, i ekipie Williamsa pierwszy punkt

Foto: Eurosport

W deszczowym wyścigu triumfował Holender Max Verstappen z Red Bulla. Kubicę początkowo sklasyfikowano na 12. pozycji. Po przeanalizowaniu danych technicznych sędziowie po kilku godzinach uznali jednak, że reprezentujący Alfę Romeo Kimi Raikkonen oraz Antonio Giovinazzi korzystali z niedozwolonych udogodnień - nieprawidłowe użycie sprzęgła na starcie - i nałożyli na nich po 30 sekund kary, co obu pozbawiło lokat w czołowej dziesiątce.

Punkt Kubicy, przy gigantycznych problemach, z którymi jego zespól wciąż się zmaga, to duże osiągnięcie. Łatwe w niedzielne popołudnie znowu nie było nic. Do tego doszła wymiana zdań z inżynierem wyścigowym, Paulem Williamsem.

Kubica przed pit stopem: k****, zrozumiałem, zjeżdżam

Trzydzieste pierwsze okrążenie GP Niemiec. Kierowcy jadą za samochodem bezpieczeństwa. Kubica narzeka na opony. Mówi Williamsowi, by zespół pomyślał o ich wymianie przed restartem.

Po dłuższej przerwie inżynier oznajmia Polakowi, że ten jest na 15. miejscu, przed Lance'em Strollem.

- Kolego, nie myśl teraz o miejscu na torze - odpowiada rozbawiony Kubica. - Myśl o końcu wyścigu. O tym, jak najszybciej dotrzeć do mety. Jeżeli Stroll ma świeże opony, to wyprzedzi nas w ciągu dwóch zakrętów.



Inżynier informuje Polaka, że ten może zacząć wyprzedzić i inne bolidy, i samochód bezpieczeństwa, aby przed wznowieniem rywalizacji odrobić okrążenie straty. Kubica robi to, ale szybko wraca do tematu zjazdu do boksu. - Pomyśl nad zmianą opon. Możemy teraz zrobić pit stop za darmo, a ja się ślizgam - tłumaczy inżynierowi.

- Ok, zjeżdżamy, zjeżdżamy - odzywa się w końcu Williams. I dodaje, że pit stop będzie podwójny, bo do alei serwisowej zawita też drugi kierowca ekipy, George Russell.

- O k****, zrozumiałem, zjeżdżam - słychać Kubicę, niezadowolonego, bo poprzedni wizyta w boksie, też podwójna, zakończyła się dla niego kilkusekundowym opóźnieniem.

Brytyjczyk na torze jednak pozostaje. Polak wraca tuż przed samochodem bezpieczeństwa i znowu musi gonić, by przed wznowieniem wyścigu znowu nie mieć okrążenia straty.

Na okrążeniu 52. Russell popełnia błąd, wypada na pobocze, a Kubica natychmiast go wyprzedza. Na mecie jest 12., po decyzji sędziów 10.

Kubica: to moje oczy w boksie

Na czym polegają obowiązki inżyniera wyścigowego?
Opowiadał o tym sam Kubica, kiedy reprezentował barwy ekipy BMW Sauber, w sezonach 2006 - 2009. - W czasie weekendu Grand Prix to najbliższa mi osoba, moje oczy w boksie. Jest łącznikiem między mną a sztabem ludzi. Wsiadam do samochodu i mam tylko jego. To jak małżeństwo, można się dobrać albo nie. Trzeba mieć szczęście, żeby trafić na odpowiednią osobę - tłumaczył.

Wyjaśniał też, że w zespole trwa nieustanna rywalizacja, wyścig w wyścig - między oboma kierowcami i ich inżynierami. Każdy z duetów chce być górą. Wewnętrzna wojna.

Kubica w niej prowadzi - ma punkt i zajmuje 19. lokatę w stawce 20 zawodników. Russell - bez punktu - jest ostatni.



Autor: rk/TG / Źródło: eurosport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama