Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

F1 w Gdańsku? Ambitne plany radnego. "Wcale nie 100 mln euro. Można taniej"

Emil Riisberg

13/05/2014, 15:27 GMT+2

Sebastian Vettel i Lewis Hamilton w Gdańsku? Mirosław Zdanowicz, trójmiejski radny i pasjonat sportów motorowych chce - przy pomocy słynnego niemieckiego projektanta - wybudować nowoczesny tor wyścigowy. Pomysł ten spotkał się z licznymi protestami. - Rozumiem, że komuna zaszczepiła w ludziach pesymizm, ale zupełnie nie pojmuję, dlaczego projekt jest obśmiewany i wzbudza sensację - przyznaje w

Foto: Eurosport

W poniedziałek Zdanowicz, polityk Platformy Obywatelskiej, przedstawił projekt budowy Narodowego Centrum Sportów Motorowych i Rekreacji w Gdańsku.
Jak sam opisał, ma się w nim znaleźć: "tor wyścigowy z prawdziwego zdarzenia, który ma spełniać wymogi toru dla Formuły 1", a także: tory kartingowe, ośrodek doskonalenia kierowców, centra badawcze, a nawet stok narciarski i tor do narciarstwa biegowego.

"Chcę spłacić dług"

Pomysł 76-letniego Zdanowicza podzielił gdańszczan i środowisko motorowe. Sam polityk, były mistrz Polski w MotoCrossie, później wieloletni trener reprezentacji w tej dyscyplinie, przekonuje, że NCSMiR to potrzebna Polsce inwestycja.
- Gdyby w naszym kraju było 40-50 torów, mój pomysł mógłby być traktowany z przymrużeniem oka. Ale my nie mamy ani jednego tego typu obiektu! Ja rozumiem, że komuna zaszczepiła w ludziach pesymizm, ale zupełnie nie pojmuję, czemu ten projekt jest obśmiewany i wzbudza sensację - odpowiada krytykom.
Zdanowicz zabrał się za inwestycję na poważnie. - Po pierwsze, jestem biznesmenem z wieloletnim doświadczeniem, dilerem dwóch znanych marek samochodów i motocykli. Po drugie, chcę spłacić dług wdzięczności, jaki otrzymałem od sportu motorowego, gdy byłem młody. Wie pan, byłem łobuzem i dopiero MotoCross mnie wyprostował. Jestem pasjonatem i mam marzenie, by w Polsce taki tor powstał - tłumaczy.

Tylu przeciwników co wrogów

Ale oponenci jego pomysłu jak z rękawa sypią kontrargumentami. Tłumaczą, że pieniądze jakie trzeba wyłożyć na inwestycję (wg nich ponad 100 milionów euro), powinny trafić na inny cel, np. przedszkola.
- Ten tor to nie jest moją fanaberią. Jego destynacją nie jest organizacja raz w roku Grand Prix Polski w Formule 1. Przede wszystkim to tu młodzież będzie mogła się wyszaleć, ścigając się, i doszkalać się. Szlag mnie trafia, gdy słyszę o ludziach, który kasują samochody na ulicach miasta i krzywdzą innych. Poza tym - Pan też jest młody, lubi "depnąć w gaz". Gdzie ma Pan to robić, w lesie? Tutaj można będzie świetnie spędzić czas - zachwala swój pomysł Zdanowicz. - A koszt jego budowy to wcale nie 100 mln euro. To liczba wyssana z palca. Wszystko można zorganizować taniej - dodaje.
Ale Polacy, często w przeciwieństwie do polityków, potrafią wyciągać wnioski z nieudanych inwestycji. Patrząc na wiecznie pustą PGE Arenę, wątpią, czy tor będzie na siebie zarabiał.
- O to się nie martwię. Na samo zbudowanie obiektu znajdą się odpowiednie pieniądze: z Unii i od prywatnych inwestorów. Środki z budżetu państwa i miasta będą tylko częścią budżetu. Na miejscu znajdzie się 30 wszelakich salonów, w większości samochodowych. Poza tym planujemy budowę hotelu, restauracji i parku technologicznego, w którym będzie można prowadzić badania opon, oleju itd. Takiego miejsca w Polsce nie ma, dlatego jest ono potrzebne.

Projektuje słynny Niemiec

Pomni nieudanych poprzednich tego inwestycji - m.in. w Białej Podlaskiej, Aleksandrowie Łódzkim, Wrocławiu czy Lublinie - pytamy, czy to aby nie kolejna polityczna mrzonka, rzucona wyborcom przed wyborami.
- Jeśli wcześniej zabierali się za to ludzie o dwóch lewych rękach, to tak to wyszło. Ja mam za sobą doświadczenie biznesowe i organizacyjne, bo siedem razy zorganizowałem w Polsce mistrzostwa świata w MotoCrossie. Współpracujemy z Hermann Tilke, który projektował największe i najpiękniejsze tory na świecie [m.in. Hockenheim (Niemcy), A1 - Ring (Austria), Zhuhai (Chiny), czy Sepang (Malezja) - przyp. koma]. Gdy zobaczył 195 hektarów terenu, które mamy do dyspozycji, opadła mu szczęka. Perspektywa jest naprawdę świetlana - kontynuuje Zdanowicz.
Z radnym Gdańska zgadza się Mikołaj Sokół, ekspert od F1. - Tilke to numer jeden wśród architektów torów wyścigowych. Zaangażowanie Niemca, a nie kilku studentów, może świadczyć o tym, że do sprawy podchodzi się bardzo poważnie. Spróbujmy dogonić nie tylko Europę Zachodnią, ale również kraje z Europy Środkowo-Wschodniej, jak Czechy, Słowacja czy Węgry, które pod tym względem infrastruktury wyścigowej już dawno przegoniły - mówi Sokół.
Ale Zdanowicz powtarza, że tor dla Formuły 1 nie jest priorytetem. - Inwestycja jest obecnie w fazie analitycznej, ale wkrótce może zapaść decyzja o wbiciu pierwszej łopaty. Ale najpierw postawimy tory kartingowe, dla ludzi, a nie profesjonalnych sportowców. Tych spróbujemy zaprosić dopiero za kilka lat - kończy i apeluje: - Przestańmy protestować przeciwko wszystkiemu. Cieszmy się, że możemy się rozwijać.
Autor: Konrad Mazur, twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama