Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

F1 GP Austrii 2020 - terminarz. Kiedy odbędą się treningi, kwalifikacje i wyścig? - Formuła 1

Emil Riisberg

03/07/2020, 08:01 GMT+2

To będzie dziwny sezon, bo okoliczności są niecodzienne. Formuła 1 wraca po ponad półrocznej przerwie. Kalendarz jest mocno okrojony, a przed kierowcami i ich teamami mnóstwo przepisów sanitarnych, których będą musieli przestrzegać. Kto wytrzyma presję? Komu zabraknie sił i technologii?

Foto: Eurosport

1. Kalendarz do góry nogami

Sezon tradycyjnie miał rozpocząć się w marcu, ale ostatnie miesiące są niezwykłe. Pandemia COVID-19 wywróciła wszystkie dziedziny życia do góry nogami. Formuła 1 wyjątkiem nie jest.
Wcześniej ułożony kalendarz trzeba było wyrzucić do kosza. W tym momencie zespoły powinny mieć za sobą 10 z rekordowej 22 liczby wyścigów. Koronawirus pokrzyżował wszystko, ze względów bezpieczeństwa zamknięto niebo, loty na wszystkie kontynenty odwołano. Ludzie zamknęli się w domach, sport zamarzł na dobre.
Odwołano wyścig w Australii, a z kalendarza wypadły też lub zostały przełożone zawody w Bahrajnie, Wietnamie, Chinach, Holandii, Hiszpanii, Monako, Azerbejdżanie, Kanady i Francji. Oszacowano, że jeden odwołany wyścig to strata ponad 30 mln dolarów, a sezon bez kibiców to minus ponad 600 mln dolarów, czyli prawie 30 proc. rocznego budżetu F1.
Kryzysu nie zażegnano, dalej skomplikowana sytuacja jest w USA, Brazylii i Rosji. Tam o ściganiu nie ma mowy. Stąd prowizoryczny kalendarz, w którym uwzględniono osiem startów, wszystkie w Europie. Co dalej, czy harmonogram mistrzostw się wydłuży i jak, czas pokaże.
- Nawet nie wiemy, ile będzie rund. To bezprecedensowa sytuacja, dlatego każdy punkt jest niezwykle ważny – martwi się jeżdżący ostatni sezon dla McLarena Hiszpan Carlos Sainz.
Na razie pewne jest, że na żaden tor nie wejdą kibice. To będzie inna Formuła 1, dotąd nieznana.

2. Co dwa dni testy, tysiące testów

Przepisy sanitarne będą bardzo rygorystyczne. Wszyscy, kierowcy i członkowie zespołów, muszą poddać się testom na obecność koronawirusa, a mają się badać co dwa dni. Oszacowano, że w samej Austrii zostanie wykonanych nawet 12 tysięcy testów na trzech tysiącach pracowników wszystkich dziesięciu teamów! Kto testu nie wykona, na teren wyścigu nie wejdzie.
Zespoły będą podzielone na podgrupy, tak żeby mechanicy przykładowo Lewisa Hamiltona nie kontaktowali się z ludźmi zajmującymi się bolidem drugiego z kierowców Mercedesa GP Valtteriego Bottasa. Powód? Oczywiście chęć zmniejszenia ryzyka rozprzestrzenienia się infekcji.
Na terenie toru obowiązywać będą obowiązek noszenia maseczek i zachowywania odpowiedniego dystansu. Wszędzie rozstawione będą płyny do dezynfekcji rąk.

- Kiedy mechanicy wykonywać będą pracę fizyczną, a będzie gorąco, noszenie maseczki będzie naprawdę wielkim wyzwaniem – z niepokojem patrzy w przyszłość dyrektor Ferrari Laurent Mekies.
Nie ma mowy, by w takich okolicznościach hucznie prezentowano kierowców przed startem czy odgrywano hymny i polewano się szampanem. Zrezygnowano również z ceremonii wręczania nagród.
- Całego rytuału, który towarzyszył wyścigom F1 do tej pory, w tym roku po prostu nie uda się przeprowadzić – nie owijał w bawełnę dyrektor zarządzający Formuły 1 Ross Brawn.

3. Zaczęło się od Vettela, ruszyła lawina

Najważniejszą wiadomością ruszającego z poważnym poślizgiem sezonu jest ostatni rok współpracy Sebastiana Vettela z Ferrari. Włoski team nie przerwał hegemonii Mercedesa, z kierowcą nie przedłużył umowy i ten może szukać sobie nowego pracodawcy. Ponoć poszło o pieniądze, na obniżkę Vettel miał się nie zgodzić. Ferrari wolało zainwestować w swoją wielką nadzieję, dziesięć lat młodszego Charlesa Leclerca.
Na razie Niemiec, czterokrotny mistrz świata, szantażuje zakończeniem kariery, jeśli nie trafi na jego biurko odpowiednia propozycja.
- Chcę mieć pewność, że podejmę właściwe decyzje dla siebie i swojej przyszłości. Z natury lubię rywalizację, sporo w tym sporcie osiągnąłem i mam motywację, żeby osiągnąć jeszcze więcej. Ale żeby to zrobić, potrzebuję odpowiedniej oferty, ludzi wokół mnie, i teraz tego poszukuję. Jeśli taka szansa się pojawi, to wszystko będzie jasne. Jeśli nie, to pewnie będę musiał poszukać czegoś innego – stawia sprawę jasno.
Wróble ćwierkają, że po drodze jest mu z… Mercedesem.
Przesądzone również jest, że po sezonie barwy zmienią Carlos Sainz i Daniel Ricciardo. Hiszpan dał się skusić Ferrari, przejmie miejsce po urażonym Vettelu, a Australijczyk opuści Renault i przeniesie się do McLarena, właśnie za Sainza.

4. Kubica rezerwowy, z szansą

Polskim kibicom pozostanie trzymanie kciuków za Alfa Romeo, do którego Robert Kubica trafił po nieudanej przygodzie w biednym i nierokującym Williamsie. W nowym zespole Kubica będzie pełnić rolę kierowcy testowego, ale w dobie pandemii nie pozostaje bez szans na udział w którymś z wyścigu.
Nikomu źle nie życząc, zachorować może każdy, a gdy infekcja dopadnie Kima Raikkonena czy Antonio Giovinazziego, to zakasać rękawy będzie musiał Polak.

5. Mocny na Hamiltona poszukiwany

Pandemia namieszała, ale układu sił w czołówce nie zmieniła. Faworytem pozostaje team Hamiltona i Bottasa. Mercedes rządził w sześciu ostatnich sezonach, a Brytyjczyk kolekcjonuje mistrzowskie tytuły od 2017 roku. Hamilton to już sześciokrotny mistrz świata i jeśli także w tym sezonie wygra, to wyrówna rekord Michaela Schumachera.
Bukmacherzy nie mają wątpliwości: każde inne rozstrzygnięcie niż siódma korona dla brytyjskiego mistrza będzie sensacją.
On sam walczyć zamierza nie tylko o splendor. Ewentualny kolejny tytuł ma być jego manifestacją przeciwko rasizmowi. Jedyny czarnoskóry kierowca w historii F1, w przeszłości ofiara prześladowań na tle rasistowskim, jest poruszony tym, co w maju wydarzyło się w Minneapolis.
Po śmierci George'a Floyda wsparł protesty przeciw nadmiernej brutalności policji wobec ciemnoskórych w USA.
"Widzę tych z was, którzy milczą. Niektórzy z was są największymi gwiazdami, ale milczycie pośród niesprawiedliwości" – ogłosił.
Mercedes w tym sezonie przygotował czarne, a nie srebrne, jak dotąd, bolidy. To nie wszystko. Na pałąku bezpieczeństwa chroniącym głowę kierowcy znalazł się napis "End Racism".
Tradycyjnie przed niedzielnym wyścigiem, którego start zaplanowano na godzinę 15.10, odbędą się trzy treningi - dwa w piątek (godzina 11.30 i 15.00) i jeden w sobotę (12.00). Po tym ostatnim kierowcy powalczą o pole position (15.00).
Autor: twis/TG / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama