Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Zimnoch znokautowany w Radomiu. A miał dopaść Szpilkę

Emil Riisberg

10/09/2017, 10:54 GMT+2

Walka wieczoru, ring na stadionie i niespodziewana porażka po ciężkim nokaucie. Krzysztof Zimnoch po raz drugi pokonany w zawodowej karierze. Droga do mistrzowskiego tytułu, o którym myślał, znacznie się wydłużyła. Nie wiadomo, co z pojedynkiem z Arturem Szpilką, którego chciał „dopaść” bez względu na czas i miejsce.

Foto: Eurosport

Zimnoch walczył z Joeyem Abellem. To było danie główne gali w Radomiu. Polak był po pięciu zwycięstwach z rzędu. Rywal z USA to kawał chłopa, prawie dwa metry wzrostu i 120 kilogramów wagi, ale bądźmy szczerzy. Najlepsze lata ma za sobą. Kiedyś walczył z Kubratem Pulewem, a nawet Tysonem Furym, ale to było dawno temu i kończyło się bolesnymi porażkami.

W sobotę szybko było po zabawie, już w trzeciej rundzie. Abell zamroczył Zimnocha potężnym prawym sierpowym i szaleńczymi ciosami dokończył dzieła zniszczenia półprzytomnego Polaka. Krzysztof padł jak długi.

Czasami noga się potyka

Po walce był zdruzgotany, poobijany i chyba zrezygnowany. - Tak, był silniejszy. Jak próbowałem klinczować, to się wyrywał. Miałem przepuścić jego ataki, później boksować swoje. Wszedł, trafił… To jest boks. Chcę zostać mistrzem świata, ale czasami noga się potyka. Będę starał się wrócić - przyznał w rozmowie po dotkliwej porażce.
Zimnoch daje sobie kilka tygodni odpoczynku. Chce wrócić. Za wcześniej jest, by mówić kiedy. Chciałby wreszcie spotkać w ringu Artura Szpilkę, którego kariera również wylądowała na zakręcie. Po dwóch kolejnych przegranych ponoć Szpilka nosi się z zamiarem zmiany dyscypliny. Nieoficjalnie przyznaje się, że miałby zadebiutować w KSW, największej polskiej federacji mieszanych sztuk walki.

"Zapłacisz za każde złe słowo"

Zimnoch się odgrażał. O wzajemnej niechęci obu panów napisano już wszystko. "Wracaj na salę i przygotuj się na kilka rund ze mną. Tylko tak żeby kibice mieli na co popatrzeć dłużej niż przez pięć minut. Mamy jeszcze rachunki do wyrównania, a ty zapłacisz za każde złe słowo, które o mnie powiedziałeś. A jeśli uciekniesz do KSW, to ja dopadnę cię nawet tam. Idę po ciebie i nikt mnie nie powstrzyma" - groził palcem w mediach społecznościowych.
Ale to było przed sobotnim pojedynkiem.
Podczas radomskiej gali przegrał również Albert Sosnowski, swego czasu pretendent do tytułu mistrza świata WBC, gdy stanął naprzeciw Witalija Kliczki. W sobotę "Dragon" już w pierwszej rundzie został znokautowany przez mało znanego Łukasza Różańskiego.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama