Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Mike Tyson wraca na ring. On i jego menedżer wciąż nie oddali pieniędzy Tomaszowi Babilońskiemu

Emil Riisberg

08/08/2020, 08:02 GMT+2

Mike Tyson lada moment wróci na ring po 15 latach przerwy. Od dziewięciu on i jego menedżer są na wojennej ścieżce z Tomaszem Babilońskim, który domaga się spłaty długu. Polski organizator walk zaprosił "Bestię" na galę bokserską w Warszawie. Tyson nie przyjechał, a pokaźna zaliczka przepadła. – Nie poczuwają się do zapłaty. Zrobili międzynarodowy przekręt – nie przebiera w słowach Babiloński.

Foto: Eurosport

To niby walka pokazowa, ale telewizje i kibice boksu zacierają ręce. Z jednej strony Mike Tyson, najmłodszy mistrz świata wagi ciężkiej w historii, kiedyś bijący tak straszliwie, że przegonił z ringu Andrzeja Gołotę. Z drugiej - mistrz dwóch kategorii wagowych, średniej i ciężkiej, Roy Jones Jr.
Swego czasu imponowali szybkością, siłą i brutalnymi nokautami. Do dziś ich nazwiska elektryzują. Ile z ich sportowej mocy dobrego zostało, okaże się 12 września w Los Angeles.
Są już po pięćdziesiątce, razem liczą sobie 105 lat, są na emeryturze (Tyson ostatni pojedynek stoczył w 2005, a Jones na początku 2018 roku), stąd wielu puka się w czoło. Także Babiloński, organizator walki bokserskich i MMA.
- To bzdura, gdzie boks w takim wieku? – odpowiada na pytanie o pojedynek.

"Dziady i oszuści"

Nie będzie go oglądał, bo do Tysona żywi urazę. Sprawy osobiste.
Babiloński w 2011 roku organizował galę na Torwarze, Tyson miał być magnesem dla publiczności. Kilka pojedynków, kuso ubrane hostessy, na trybunach kibice i ludzie biznesu, a także on, "Bestia", jako atrakcja wieczoru.
Gala się odbyła. Pięściarz do Polski nie doleciał, choć jego brytyjski menedżer Carl Holness (stojący na czele CWH Promotions Limited, która widnieje w "Nakazie zapłaty w postępowaniu upominawczym" wystawionym przez Sąd Okręgowy w Warszawie w 2012 r.) dostał od Babilońskiego przelew w postaci zaliczki. W sumie prawie 50 tys. dolarów. Z odsetkami i kosztami sądowymi dług urósł do ponad 100 tys. dolarów.

"Idź do niego, zapłać mu, to przyjadę"

Skąd w tym wszystkim ten Holness?
- Tyson miał jedną osobę, która reprezentowała go w Europie. Właśnie tego Anglika. Formalnie wszystko było organizowane przez menedżera, ale na ile on rozliczył się z Tysonem i czy do Tysona te pieniądze dotarły, tego nie wiem. Formalnie pieniądze Tomaszowi winien jest menedżer, ale materialnie Tyson, bo to on powiedział: idź do niego, zapłać mu, to przyjadę. Pieniądze zapłacone, Tyson nie przyjechał - tłumaczy Maciej Lach, który był pełnomocnikiem Babilońskiego.
Minęło dziewięć lat. Sprawa znalazła swój finał w sądach, polskim i angielskim. Promotor z Polski twierdzi, że pieniędzy nie odzyskał do dziś. Nie łudzi się, że coś się zmieni po walce Tysona z Jonesem Jr.
- Nic nie spłaci, bo on i ten jego menedżer mają to gdzieś. Niejednokrotnie próbowaliśmy to załatwić, oddałem sprawę do sądu w Polsce i nic. Czemu nie liczę na to? Bo Tyson jest dziadem. Zawinęli się ze wspólnikiem z Anglii i nie poczuwają się do zapłaty. Zrobili międzynarodowy przekręt. Dziady i oszuści – odpowiada Babiloński.
Lata minęły, ale uraz do pięściarza nie zniknął.
- Tego Anglika, jego menedżera, próbowaliśmy windykować. Nie udało się. Wszystko poprzepisywał, "utopił". Działał tylko po to, żeby szukać takich jeleni. Szukali i znaleźli. Szkoda gadać. Dla mnie temat już nie istnieje – podkreśla Polak.
Okazało się, że nie tak łatwo odzyskać pieniądze, nawet trzymając w ręku sądowy nakaz.
- Prowadziliśmy egzekucję przeciw temu menedżerowi i jego firmie. Do niczego nie doprowadziła, bo w firmie nie było pieniędzy, nie było czego zbierać, żadnego majątku. Odpuściliśmy. W Anglii nie ma takich mechanizmów prawnych jak w Polsce, że jak spółka nie zapłaci, to ściga się członków zarządu. Poza tym byłby to bardzo kosztowny proces - zauważa Maciej Lach.
Dziś doświadczenie z Tysonem nazywa nauczką.
Babiloński nawet spotkał się z Lakihą Spicer, trzecią żoną Tysona, podczas kongresu WBC (jednej z najważniejszych bokserskich federacji). Ta nawet obiecała zwrot należności. Znów miało skończyć się na słowach.

Przehulał 300 milionów

Mike Tyson na zawodowym ringu stoczył 56 walk. 50 wygrał, z czego 44 przez nokaut. Przez lata kariery zarobił ponad 300 mln dolarów. Wszystko przepuścił. Różne miał fanaberie: kobietom fundował biżuterię za kilka milionów dolarów, były też używki, luksusowe samochody i najdroższy szampan o poranku.
W 2003 r. ogłosił swoje bankructwo.
Zapowiedział, że za wrześniowy pojedynek nie zarobi ani centa. Wszystko zamierza przeznaczyć na cele charytatywne.
Autor: twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama