Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Mike Tyson w The Pivot Podcast. Najlepiej wspomina pobyt w więzieniu

Emil Riisberg

29/06/2022, 10:00 GMT+2

Chwila szczerości Mike'a Tysona. Z okazji 25. rocznicy niesławnej walki z Evanderem Holyfieldem "Żelazny Mike" zdobył się na bardzo osobiste wyznania dotyczące swojej kariery czy życia w ogóle.

Foto: Eurosport

Tyson był gościem audycji "The Pivot Podcast".
Spokojny, wyluzowany i pełen życiowych przemyśleń - jego wizerunek u Mike'a Ryana Clarka, Channinga Crowdera i Freda Taylora znacznie odbiegał od tego, jaki przez lata budował w ringu i poza nim.
Jeden z najwybitniejszych pięściarzy, jak i skandalistów w historii tym razem zaprezentował oblicze, o które można by go posądzać w ostatniej kolejności. Nostalgiczny "Żelazny Mike"? Wydawać by się mogło, że to oksymoron, a jednak.
Punktem wyjścia do tej części rozmowy, w której Tyson otworzył się najbardziej, była jedna z jego mroczniejszych kart.
W lipcu 1992 roku został skazany na 10 lat więzienia za gwałt na Desiree Washington i dwa inne przestępstwa seksualne. Tyson nigdy nie przyznał się do winy. Od paru lat był już najgorętszym nazwiskiem w boksie, na co solidnie zapracował. Był przecież najmłodszym w historii mistrzem świata wszechwag.

"Najlepsze trzy lata życia"

Nie sposób ocenić, czy więzienie go zmieniło, ale on sam - dziś, z perspektywy czasu - twierdzi, że otworzyło mu oczy, nawet jeśli odbiło się to na sporcie.
- W więzieniu przeżyłem najlepsze trzy lata mojego życia - zaskoczył Tyson w "The Pivot Podcast". - Miałem spokój. Pieniądze nic nie znaczą, kiedy nie masz spokoju, stabilności i równowagi - wyjaśnił.
Sam pobyt za kratkami wspomina dobrze.
- Miałem dobre jedzenie, wszyscy byli dla mnie mili, dobrze mnie traktowali. Biegałem na spacerniaku po osiem-dziewięć mil. Wieczorami skakałem po kilka godzin w celi. Wszyscy w więzieniu dobrze mnie traktowali. Bali się mnie, ale ja zawsze byłem dobrym człowiekiem - zapewnił Tyson.
Ostatecznie, za dobre sprawowanie, Tyson został zwolniony już po trzech latach. Niemal natychmiast wznowił karierę, ale znów zaczęły odzywać się stare demony.
Punktem kulminacyjnym była rewanżowa walka z Holyfieldem, 28 czerwca 1997 roku, w trakcie której odgryzł rywalowi kawałek ucha. Twierdził, że został sprowokowany, ale tej wersji nigdy nie udało się obronić. Wersji, że był wówczas pod wpływem narkotyków nikt nawet nie próbował podważać. Bo to był on, Tyson.

"Musisz zabić swoje ego"

Może i w więzieniu zaznał spokoju ducha, jednak formy sportowej już nigdy nie odzyskał.
Po latach Tyson wydaje się pogodzony z losem i pełen rad, by inni uniknęli jego życiowych błędów.
- Chcę, by ludzie wiedzieli, że życie to tylko chęć śmierci - stwierdził filozoficznie w podcaście. - Wierzę, że gdy umrzesz, zaczynasz żyć. Gdzieś tam jest coś więcej niż my. Musisz zabić swoje ego, by dopiero docenić życie. Ego jest dobre, ale to nie jest życie. Używaj ego w piłce nożnej, boksie czy gdzie tam chcesz, ale żyj bez niego - zaapelował legendarny bokser.
Autor: łup/twis / Źródło: Eurosport.pl, The Pivot Podcast
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama