Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Mariusz Cendrowski wierzy w powrót do sportu po wypadku samochodowym

Emil Riisberg

21/04/2019, 12:03 GMT+2

Od wypadku samochodowego w 2016 roku Mariusz Cendrowski jest sparaliżowany od pasa w dół. Pięściarz wierzy, że wejdzie jeszcze między liny ringu, poddać się nie zamierza. - Toczę teraz najważniejszą walkę życia - oznajmił.

Foto: Eurosport

Cendrowski to wielokrotny amatorski mistrz Polski, uczestnik igrzysk olimpijskich w Sydney w 2000 roku. Po przejściu na zawodowstwo został mistrzem świata organizacji TWBA, ma za sobą 29 pojedynków (23 zwycięskie).

- Teraz toczę walkę numer 30. Toczę ją sam ze sobą i interesuje mnie tylko wygrana. To najważniejsza walka mojego życia, a na słabego nie trafiło - zapewnił 41-latek.

"Życiowe igrzyska olimpijskie"

Do dramatu doszło w listopadzie 2016 roku. W drodze powrotnej do rodzinnej Trzebnicy pięściarz miał wypadek samochodowy, w wyniku którego został sparaliżowany od pasa w dół. Lekarze początkowo dawali mu zaledwie 10 procent szans, że kiedykolwiek stanie na nogi. Cendrowski, który teraz porusza się na wózku inwalidzkim, przyznał, że był to dla niego bodziec, aby podjąć walkę o zdrowie, bo dusza wojownika nie pozwala na pogodzenie się z porażką.

- Minęły dwa lata i jest progres, coś się ruszyło. Proces regeneracyjny się uaktywnił i paraliż jakby ustępuje. Ale wiadomo, że walka będzie jeszcze długa. Serce do niej mam, słucham swojego ciała, bo tego nauczył mnie boks i sport w ogóle. Jest mi o wiele łatwiej, żeby podchodzić do tego z cierpliwością. Walczę o siebie i o zwycięstwo, bo tylko to mnie interesuje. Tak naprawdę to są dla mnie życiowe igrzyska olimpijskie - dodał.


Zaraz po wypadku z pomocą ruszyli przyjaciele z ringu, ale także kibice i sportowcy innych dyscyplin. Leczenie kosztuje i - jak mówi sam pięściarz - od pieniędzy zależeć będzie, w którym kierunku pójdzie rehabilitacja.
Możliwości jest dużo. Mamy w Polsce fantastycznych lekarzy i nie trzeba koniecznie wyjeżdżać. Chciałbym spróbować leczenia w Kamieniu Pomorskim. Trwa zbiórka pieniędzy na pierwszy turnus. Tych turnusów będzie potrzeba więcej, ale ważne, aby zacząć. Lekarze przecierają oczy, że robię postępy i to mnie nakręca do jeszcze cięższej pracy - przyznał Cendrowski.

"Ja wierzę, a wiara czyni cuda"

Na stronie siepomaga.pl trwa zbiórka pieniędzy na sześć turnusów rehabilitacyjnych. Kwota nie jest mała, ale bokser wierzy, że dzięki przyjaciołom i kibicom uda mu się podjąć kolejny etap walki o zdrowie.
Nie ukrywa, że jego celem jest ponowne wejście do ringu.

"To będzie też pewien rodzaj podziękowania tym wszystkim osobom, które mi pomogły i pomagają. Ja wierzę, a wiara czyni cuda. Na początku słyszałem, że niewiele z tego może być, ale teraz widać, że są postępy. Mnie interesuje tylko wygrana. Taką kropką nad i w tej walce byłoby ponownie wejście do ringu. To może też pomóc innym ludziom, którzy są w podobnej sytuacji jak ja. Skoro zobaczą, że mnie się udało, to też podejmą walkę. Chcę im dać swoim zwycięstwem siłę - stwierdził Cendrowski.
Autor: rk / Źródło: PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama