Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Joe Frazier - Muhammad Ali. Rocznica Walki Stulecia

Emil Riisberg

08/03/2019, 13:16 GMT+1

Do historii trafiło to wydarzenie jako Walka Stulecia. 48 lat temu w nowojorskiej Madison Square Garden weszli między liny najwięksi z wielkich tamtych czasów - Smokin' Joe Frazier i Muhammad Ali - by wyjaśnić sobie wszystkie nieporozumienia, a przy okazji sięgnąć po pięściarskie mistrzostwo świata w królewskiej kategorii.

Foto: Eurosport

Ali szydził z Fraziera na każdym kroku. Obrażał. Nazywał Wujem Tomem, co miało znaczyć, że stoi po stronie białych, czyli wroga. - Jest brzydki, nie potrafi się wysłowić, nie potrafi tańczyć, nie potrafi napisać wiersza, nie potrafi boksować - wykrzykiwał.

Dzwonił do Smokin' Joe i mówił, że ten ma tytuł, który należy się jemu.

Nie mogli się zmierzyć, bo licencja Alego została zawieszona za odmowę udziału w wojnie w Wietnamie. Frazier wybrał się w końcu do Białego Domu i poprosił prezydenta Richarda Nixona o zwrócenie rywalowi licencji. Pomogło.

To był początek najsłynniejszej trylogii w historii boksu. Jednej z najbardziej brutalnych.

Biceps jak stal

W pierwszych trzech rundach przeważał Ali. Od czwartej Frazier. - W 15. [zawodowe walki do 12 rund okrojono w latach 80.] przywaliłem mu lewym sierpem i padł - opowiadał Frazier w roku 2009 na łamach "Przeglądu Sportowego". Na ścianie jego salonu - w Filadelfii, gdzie spędził ostatnie lata życia - wisiało czarno-białe zdjęcie z tego pojedynku. Na ścianie przeciwległej - rękawice, w których wtedy walczył. - Mam 65 lat, a mój biceps cały czas jest jak stal. Może pan sprawdzić. To tą ręką powaliłem Alego. Bum i poleciał na deski - cieszył się Smokin' Joe.

Ali dał radę wstać, ale to Frazier wygrał na punkty.


- Wiedziałem, czego mogę się po nim spodziewać. A przede wszystkim wiedziałem, że mogę wygrać. Mój trener, niech Bóg go błogosławi, bardzo dobrze mnie przygotował. Ali tańczył wokół mnie i nie mógł mnie dopaść. Waliłem seriami, cały czas szedłem do przodu. Bum, bum, wszystko zależało od balansu. Jeden cios nie wchodził, dwa kolejne tak. Mój atak był moją obroną - wspominał zwycięzca, też w "Przeglądzie Sportowym".

W ich dwóch następnych walkach Smokin' Joe został pokonany, chociaż zawsze powtarzał, że wygrał, ale oszukali go sędziowie.

Frazier zmarł 7 listopada 2011 roku. Ali 3 czerwca roku 2016.
Autor: rk/łup / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama