Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Adam Kownacki i Chris Arreola pobili rekord w liczbie wyprowadzonych ciosów w wadze ciężkiej

Emil Riisberg

04/08/2019, 09:10 GMT+2

Adam Kownacki pokonał Chrisa Arreolę w historycznym starciu w brooklyńskiej Barclay's Center. Nigdy w żadnej walce w królewskiej kategorii nie wyprowadzono tak dużej liczby ciosów. Dla "Babyface'a" to 20. zwycięstwo w zawodowym ringu. Polak usłyszał dużo pochwał ze strony gwiazd boksu, ale jego trener rzetelnie wytknął mu istotne błędy.

Foto: Eurosport

Była to wygrana w rekordowym stylu, bowiem do tej pory nikt nie wyprowadził tylu ciosów w wadze ciężkiej. W sumie było ich 2172, z których do celu doszło 667, w tym 369 Kownackiego.
Pojedynek nie zawiódł kibiców, którzy licznie stawili się w hali Barclay's Center, gdzie Polak wygrał już po raz dziewiąty. Jak sam stwierdził tuż po walce, zmagał się z lekką presją związaną z tym, że była to pierwsza gala promowana jego nazwiskiem.
Jak się okazało, presja nie przeszkodziła mu w odniesieniu dwudziestego zwycięstwa w zawodowej karierze.

Wilder zdumiony

Po walce Kownacki raczej niespodziewanie znalazł się w bezpośrednim sąsiedztwie Deontaya Wildera (41-0-1). Obecny mistrz świata federacji WBC komentował galę w telewizji FOX razem z byłym znakomitym mistrzem Lennoxem Lewisem. Obaj zachwalali presję wywieraną przez Kownackiego, a "Bronze Bomber" nie mógł nadziwić się, jak można w tej kategorii wagowej zadać tyle ciosów w ciągu 36 minut.
- Dokonałem dziś historycznej rzeczy, ale na tym nie koniec. Chcę zostać pierwszym polskim mistrzem świata. Dlatego, Deontay, wybieram się do ciebie - zapowiedział Kownacki, klepiąc Wildera po ramieniu.



Pogawędka z mistrzem

Wilder roześmiał się i zapytał, w jaki sposób Polak zamierza go pokonać. Kownacki odparł, że kluczem do sukcesu będzie właśnie nieustanna presja i grad ciosów. Do tego będzie musiał zneutralizować zasięg ramion mistrza, by nie poczuć piekielnej mocy jego uderzeń.
- Dziękuję ci za ten szczegółowy raport - powiedział z uśmiechem Amerykanin i przybił z Kownackim piątkę. - Kiedy nadejdzie na to czas - będę gotowy. To będzie wyjątkowa walka - zapowiedział.
Menedżer polskiego zawodnika Keith Connolly przyznał, że taki jest długoterminowy plan, ale zaznaczył, że do tego starcia nie dojdzie wcześniej niż pod koniec 2020 roku. W międzyczasie chce doprowadzić do dwóch kolejnych walk z nieco niżej notowanymi przeciwnikami. - Przyda mi się każde nowe doświadczenie. Być może warto też spróbować powalczyć, wnosząc do ringu kilkanaście funtów mniej. Chociaż z drugiej strony wyprowadziłem w tej walce ponad tysiąc ciosów i czuję się dobrze! - podsumował "Babyface".

Trener gani

Słuchając tych słów na konferencji jego trener Trimble tylko kręcił głową. - Mówiłem mu dziś, żeby walczył mądrze i polował na kontuzjowaną rękę Arreoli, ale on uparcie szedł do przodu. Wiem, że taki uliczny styl walki podoba się fanom, ale wiem też, że Adam potrafi boksować, co udowodnił w jednej z rund, gdzie - walcząc z półdystansu - częstował rywala soczystymi kombinacjami. Dziś nie musiał przyjąć tylu głupich ciosów, nie musiał też szarżować. Ale on uważa, że tak jest ładniej dla oka - opowiadał amerykański szkoleniowiec Polaka.

Jędrzejczyk gościem

W narożniku i szatni Kownackiego znalazło się także miejsce dla jednego specjalnego gościa: Joanny Jędrzejczyk. Była mistrzyni UFC w wadze słomkowej kibicowała "Babyface'owi", a po walce nie szczędziła Kownackiemu pochwał.
- Bardzo jestem dumna z Adama. Myślę, że wykonał kawał dobrej roboty. Zabrakło kilku elementów, wiadomo, takiej pewności siebie, pracy głową, zejść. Myślę, że mógł przyjąć troszeczkę mniej ciosów. Ale kontrolował całą walkę i zasłużenie wygrał - oceniła.
Autor: kip / Źródło: PAP, eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama