Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Adam Kownacki - Chris Arreola. Zapowiedź walki w Nowym Jorku

Emil Riisberg

03/08/2019, 10:41 GMT+2

Obaj zapowiadają, że są gotowi na dwanaście rund, ale raczej nikt nie wierzy, że to wszystko tyle potrwa. - Wygra ten, kto pierwszy wykorzysta błąd rywala - przewiduje Chris Arreola przed walką o pas IBF Intercontinential w wadze ciężkiej z Adamem Kownackim. - Spełniają się moje marzenia. Czuję podekscytowanie - mówi Polak.

Foto: Eurosport

Pojedynek rozpocznie się nie wcześniej niż o 3.30 rano w niedzielę czasu polskiego. Będzie to dwudziesta zawodowa walka pochodzącego spod Łomży i mieszkającego w Nowym Jorku, gdzie odbędzie się walka, Adama "Babyface" Kownackiego.
- Chcę być lepszy od Deontaya Wildera i skończyć Chrisa przed siódmą rundą - oznajmił polski pięściarz.

Bez wymówek

38-letni i pochodzący z Kalifornii Arreola to doświadczony pięściarz. Ma na koncie 38 zwycięstw (33 przez nokaut), a swoją dwudziestą walkę wygrał w 2007 roku w wieku 26 lat. Na rozkładzie ma m.in. Travisa Walkera, Jameela McCline'a, Briana Minto czy Erica Molinę. Trzykrotnie walczył o pas mistrzowski WBC: w 2009 z Witalijem Kliczko, w 2014 z Bermanem Stiverne, a dwa lata później z Deontayem Wilderem. Wszystkie te walki przegrał przez nokaut. Porażkę poniósł też w 2010 roku w starciu z Tomaszem Adamkiem w Ontario w Kalifornii.
- Nie przyłożyłem się wtedy zbytnio do obozu przygotowawczego. Czułem się wolny i mocno ociężały - tłumaczy przegraną "Nightmare", czyli Koszmar.
Teraz wymówek nie będzie, bo po pierwsze w piątkowe popołudnie waga pokazała 110,6 kg (u Kownackiego - 120,8 kg), a po drugie przez ostatnie trzy miesiące wylewał ciężkie poty pod okiem Joe Goossena - 65-letniego trenera, który pracował m.in. z Shane'em Mosleyem, Diego Chico Corralesem czy Michaelem Nunnem. Ostatnim jego zajęciem było jednak komentowanie walk w telewizji wraz z Kennym Albertem i Lennoxem Lewisem na kanale FOX.
- Zdecydowałem się pomóc Chrisowi, bo w jego przypadku nie chodziło o wymyślenie koła od nowa - powiedział Goossen, którego zmarły w 2014 brat Dan był pierwszym promotorem Arreoli. - Wróciliśmy do podstaw i pracowaliśmy przede wszystkim nad skróceniem ciosu i precyzyjnością.
Arreola, mimo groźnej postury i pokrytego tatuażami ciała - jeden z nich głosi: "Nie obawiaj się żadnego człowieka, tylko Boga" - twierdzi, że wolałby leczyć ludzi chorych na raka niż walczyć na pięści. Na konferencji przed walką potwierdził, że to jest jego ostatni maraton. Jeśli w starciu z Kownackim okaże się gorszy - odejdzie na sportową emeryturę.

"Ich doping poniesie go do zwycięstwa"

- Zamierzam mu w tym pomóc, ale szkoda jeśli faktycznie zawiesi rękawice na kołku, bo zasługi dla boksu ma spore. W ringu mierzył się z wielkimi pięściarzami. Wielu z nich pokonał, a w tych przegranych walkach do pełni szczęścia brakowało mu niewiele - powiedział Kownacki.
Polakowi, któremu pod koniec sierpnia urodzi się pierworodny syn, w wykonaniu zadania ma pomóc fakt, że po raz dziewiąty stanie na ringu świetnie sobie znanej Barclay’s Center na Brooklynie, dobrze przepracował obóz oraz to, że jest faworytem (pierwszy raz walczy jako headliner).
W piątek wieczorem na kilku bukmacherskich stronach za dolara postawionego na Arreolę można było zarobić czternaście. - Jest gotów - to mało powiedziane. Od czasu przełomowego zwycięstwa nad Szpilką uwierzył w siebie również dzięki Armii Kownackiego, czyli rzeszy żywiołowych kibiców. W sobotę ich doping poniesie go do dwudziestego zwycięstwa - mówi Keith Trimble, trener polskiego zawodnika.

Szczęśliwa siódemka?

Jego rywal nadrabia miną i mówi, że po zakończeniu walki to jemu będą kibicować Polacy. Uważa, że Adam może nie poradzić sobie z presją, która wiąże się z tym, że wkrótce może być siódmym Polakiem walczącym o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej. On taką presję czuł przed walką z Kliczko, ale obecnie - dzięki wygranej w walce o pas innego Amerykanina meksykańskiego pochodzenia Andy'ego Ruiza Jr - wszystko z niego zeszło.

- Nie czuję żadnej presji. Może skoro nie udało się Gołocie, Wawrzykowi, Szpilce, Wachowi, Sosnowskiemu czy Adamkowi, teraz mi się uda? Wierzę w szczęśliwą siódemkę! - ripostuje Kownacki.
Mimo sporej stawki - dla jednego być albo nie być, dla drugiego wygrana to przepustka do walki o tytuł - obaj panowie darzą siebie szacunkiem, co jest szalenie sympatyczne. Podczas wtorkowej konferencji ubrany niczym biznesmen Kownacki porwał nawet Arreolę na chwilę do tańca. W piątek - podczas ważenia - odziany w koszulkę Brooklyn Nets Kownacki również serdecznie uściskał Arreolę, który miał na głowie czapeczkę Brooklyn Dodgers (legendarna drużyna baseballowa, która w 1958 przeniosła się do Los Angeles).

Po walce piwo z kibicami?

Być może po ostatnim gongu Arreola znowu wypije piwo z polskimi kibicami tak, jak to miało miejsce po starciu z Adamkiem. - Być może tak będzie, ale w ringu nie będzie sentymentów. To będzie ekscytująca walka, której nie mogę się wprost doczekać. Ostro zasuwałem na treningach i chcę to wszystko pokazać teraz w walce. Spełniają się moje marzenia. Czuję podekscytowanie - puentuje Kownacki.
picture

Foto: Eurosport

Autor: lukl\kwoj / Źródło: eurosport.pl, PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama