Linda Weiszewski i Klaudia Adamek mogły zaliczyć koszmarny wypadek w bobslejowym Pucharze Świata w Altenbergu

Weiszewski i Adamek ostatecznie uplasowały się na dosyć wysokiej pozycji w zawodach otwierających nowy sezon Pucharu Świata. Wcześniej pędziły mimo to po wynik wręcz historyczny.

Po pierwszym ślizgu cieszyły się bardzo dobrymi rezultatami, m.in. czwartym czy trzecim czasem poszczególnych przejazdów.

I choć w kolejnym podejściu w pewnym momencie osiągały nawet jeszcze lepszy wynik, to nagle straciły przyczepność, a bob po wyjściu z wirażu na prostą sunął po torze już tylko na jednej, prawej płozie. Lewa unosiła się w powietrzu, zaś sam pojazd był nienaturalnie przechylony. A to wszystko przecież na ogromnej prędkości, gdy zaraz zawodniczki mogły zupełnie się wykoleić i uderzyć głowami w barierki torów.

Na szczęście w chwili grozy udało im się uchylić, bob stracił impet i do mety dojechał już właściwie ułożony do góry nogami. Trener kadry Dawid Kupczyk przekazał Interii, że ze zdrowiem Polek wszystko jest w porządku. Bobsleistki także potwierdziły w mediach społecznościowych, że wyszły z tej sytuacji właściwie bez szwanku.

Historia naszych sportsmenek, które marzą o starcie na igrzyskach zimowych w Mediolanie w 2026 roku, ma także swoje drugie dno.

Adamek to bowiem była sprinterka lekkoatletyczna, uczestniczka letnich igrzysk w Tokio. Chce więc stać się pierwszym polskim sportowcem z udziałem w imprezie czterolecia zarówno latem, jak i zimą.

(MB)