Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

W Bahrajnie nie chcą wyścigów. Szef Formuły 1 dolał oliwy do ognia

Emil Riisberg

17/04/2013, 09:46 GMT+2

Antyrządowe demonstracje nasiliły się w Bahrajnie. Protestujący utożsamiają wyścigi Formuły 1 ze znienawidzonym ustrojem i nie chcą ich w swoim kraju. Szef F1, Bernie Ecclestone, nie przejął się tym zbytnio i stwierdził: - Takie protesty zawsze się zdarzały, wystarczy spojrzeć na tych, co narzekali na Thatcher.

Foto: Eurosport

Napięcie w Bahrajnie rośnie przed zbliżającym się Grand Prix Formuły 1. Demonstracje spotkały się z szybką reakcją władz, które zaczęły masowe aresztowania. Szyicka rewolucja w Bahrajnie przeciwko rządzącej rodzinie Al Khalifa rozpoczęła się w marcu 2011 roku i określana jest mianem "zapomnianej arabskiej wiosny".

Nie wie, kto ma rację

Według szefa F1 - Berniego Ecclestone'a - protestujący chcą wykorzystać fakt, że obiektywy kamer światowej telewizji, zwróciły się w kierunku małego kraiku w Zatoce Perskiej. Zaoferował, że ponownie może porozmawiać z demonstrantami i zaznaczył: - Trudno jest stwierdzić, kto w tym konflikcie ma rację, a kto się myli.
- Zawsze znajdą się ludzie, którzy będą chcieli wykorzystać nadarzającą się okazję. Jeżeli masz coś zrobić, lepiej zrób to, gdy pojawia się światowa telewizja - wytłumaczył wzrost napięcia Ecclestone.

Za Thatcher było tak samo

Szef F1 zaznaczył, że zbliżające się Grand Prix może zachęcić do przemocy, ale mimo to wyścig przyczynia się do bogacenia narodu. Podkreślił też, że tacy protestujący zdarzają się zawsze i wszędzie. Według niego tak samo było, gdy Margaret Thatcher była premierem Wielkiej Brytanii.
- Nie wiem czy demonstrujący mają rację czy nie, ale zawsze znajdą się ludzie, którzy będą chcieli wywołać zamieszki - podkreślił.

Wyścig i tak się odbędzie

Wygląda na to, że organizatorom uda się przeprowadzić tegoroczne Grand Prix Bahrajnu. Rok temu protesty również nie przeszkodziły w organizacji wyścigu.
W najbliższych zawodach F1 dostarczająca opony firma Pirelli zapowiedziała, że kierowcy nie będą mogli skorzystać z najbardziej miękkiej mieszanki ogumienia. Na włoską firmę spadła fala krytyki, bo w zawodach w Szanghaju te właśnie opony zużywały się zbyt szybko.
Oprócz tego do Formuły 1 wraca Fin Heikki Kovalainen. Na razie będzie tylko kierowcą rezerwowym w ekipie Caterham. Do bolidu wsiądzie już w piątek na treningach.
Kwalifikacje do Grand Prix Bahrajnu odbędą się w sobotę, a na niedzielę zapowiedziany jest wyścig.
Autor: kris/k / Źródło: tvn24.pl, huffingtonpost.co.uk
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama