Triumf Bayernu w cieniu skandalu. Ukryte miliony prezesa Hoenessa

Bayern Monachium świeci blaskiem triumfu w półfinale Lidze Mistrzów, a nad szefem klubu ze stolicy Bawarii zbierają się ciemne chmury. Według niemieckiej prasy, Uli Hoeness na szwajcarskim koncie nie tylko ukrywał pieniądze przed fiskusem, ale i przelewał tam środki od szefa Adidasa.
Niemieckie media żyją nie tylko efektownym triumfem Bayernu nad Barceloną, ale i problemami szefa bawarskiego klubu. Mimo, że prezydent Bayernu przyznał się do niepłacenia podatków i zapewnił o chęci naprawienia błędu, kolejne doniesienia nie stawiają go w korzystnym świetle.
Przelewy od Adidasa
Okazuje się, że na szwajcarskim koncie Hoenessa znajdowały się nie tylko środki pochodzące z transakcji giełdowych. Według informacji "Suddeutsche Zeitung", aż 20 mln euro przelał na nie przyjaciel Hoenessa, były szef Adidasa - Robert Loius-Dreyfus.
Transakcje miały miejsce w momencie, kiedy producent sprzętu sportowego negocjował z klubem ze stolicy Bawarii nową umowę, obejmującą również wykupienie udziałów bawarskiego klubu. A wtedy - jak pisze niemiecka gazeta - Bayern miał akurat konkurencyjną ofertę od innego giganta - Nike. Bawarski klub, w którego władzach był wówczas Hoeness zdecydował się przedłużenie umowy z Adidasem i sprzedał mu blisko 10 procent akcji za ok. 75 mln euro.
Unikanie fiskusa
W sobotę tygodnik "Focus" poinformował, że na początku roku Hoeness zawiadomił urząd podatkowy o popełnieniu przez siebie oszustwa podatkowego w związku z posiadaniem konta w szwajcarskim banku. Prokuratura wszczęła przeciwko działaczowi śledztwo, sprawdzając, czy ujawnił on wszystkie informacje o zaległych podatkach. Ani prokuratura, ani Hoeness nie podali wysokości kwoty będącej przedmiotem postępowania. Niemiecka prasa sugerowała, że chodzi o wiele milionów euro.