Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Córeczka medalisty z Londynu walczy o życie. Lekarze zwolnieni, sprawa w prokuraturze

Emil Riisberg

28/11/2012, 16:51 GMT+1

Dyrekcja szpitala w Opolu, po kontroli wewnętrznej, zwolniła ordynatora oddziału patologii ciąży i jego zastępcę. Na ich oddziale urodziły się tydzień temu córki Bartłomieja Bonka, brązowego medalisty olimpijskiego z Londynu w podnoszeniu ciężarów. Jedna z bliźniaczek przyszła na świat z niedotlenieniem mózgu, bo lekarze nie zdecydowali się na cesarskie cięcie i popełnili szereg błędów. Sprawa

Foto: Eurosport

Dziewczynki przyszły na świat w Samodzielnym Specjalistycznym Zespole Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Opolu w zeszły wtorek.
Pierwsza z bliźniaczek urodziła się w dobrym stanie, druga - po 45 minutach - w złym, z ostrym niedotlenieniem mózgu.
Nieprawidłowy zapis
Sześcioosobowa komisja szpitala ustaliła, że były wskazania do przeprowadzenia cesarskiego cięcia - żona olimpijczyka rodziła przedwcześnie, w 34. tygodniu ciąży, a ciąża była bliźniacza.
Prosiła też o to wielokrotnie rodząca matka, powołując się m.in. na wskazania lekarza prowadzącego ciążę, który przygotowywał ją na poród poprzez cesarskie cięcie. Mimo to ordynator zdecydował o porodzie siłami natury.
Zdaniem członków komisji, już po urodzeniu pierwszej z bliźniaczek pojawiły się kolejne wskazania do przeprowadzenia cesarskiego cięcia - był to nieprawidłowy zapis jednego z badań (prawidłowy na początku porodu).

- Na jego podstawie, nawet jeśli początkowo lekarz zdecydował o porodzie naturalnym, to rejestrując komplikacje, powinien był zmienić decyzję i zrobić cesarskie cięcie - powiedziała dyrektor opolskiego szpitala, Aleksandra Kozok. Komisja stwierdziła też braki dokumentacyjne - np. brak przeprowadzonych badań USG.

Po kontroli ordynator oddziału patologii ciąży i jego zastępca zostali odwołani ze stanowisk, które pełnili przez kilkanaście lat.

- Złożyłam też w środę zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na niedopełnieniu obowiązków przez pracowników szpitala pełniących opiekę nad panią Bonk - dodała Kozok.
"Nie zostawię tego tak"
Rzeczniczka opolskiej prokuratury Lidia Sieradzka potwierdziła, że do prokuratury wpłynęło w środę zawiadomienie ze szpitala ginekologicznego o możliwości popełnienia błędu w sztuce lekarskiej. Dodała, że we wtorek opolski prokurator zadecydował - na podstawie doniesień medialnych - o tym, że prokuratura rejonowa sprawdzi, czy w przypadku porodu pani Bonk doszło do nieprawidłowości.

Bartłomiej Bonk powiedział, że stan jego córki do tej pory się nie poprawił. Obecny przy porodzie olimpijczyk wspomniał, że - mimo próśb i błagań jego żony oraz jego - ordynator podjął decyzję o naturalnym porodzie, a w trakcie porodu pojawił się tylko raz w sali porodowej.

- Na pewno tego tak nie zostawię i podejmę kroki prawne również na własną rękę - powiedział sportowiec.
Wojewódzki konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa, dr Wojciech Guzikowski, który przewodniczył powołanej przez szpital komisji badającej sprawę narodzin bliźniaczek, powiedział, że ciąża bliźniacza jest stanem wysokiego ryzyka, zwłaszcza jeśli chodzi o poród drugiego bliźniaka. - W miarę upływu czasu stan dziecka w macicy pogarsza się, ulega niedotlenieniu. Aby wyeliminować to ryzyko panuje obecnie trend, by taką ciążę rozwiązywać w drodze cięcia cesarskiego - powiedział dr Guzikowski.
Zbyt długo
Jego zdaniem za przeprowadzeniem cięcia cesarskiego w przypadku ciąży żony opolskiego olimpijczyka przemawiał też fakt, iż poród był przedwczesny, ale też, że pacjentka podczas ciąży była przygotowywana psychologicznie właśnie na takie rozwiązanie. Poza tym - zdaniem konsultanta - w trakcie trwania porodu "nie reagowano na sygnały, które mogły zwiastować na powiększanie się ryzyka".

Według niego na poród drugiej z bliźniaczek czekano zbyt długo - 45 min. - Mimo że akcja serca płodu nie wskazywała na ogólnie pojęty dobrostan płodu. Można było w trakcie porodu podjąć szybką decyzję o cesarskim cięciu, co jest obecnie stosowane. Przy dobrej organizacji przygotowania by potrwały może pięć minut - dodał.
Błędne decyzje
Wojewódzki konsultant dodał, że neonatolodzy działający w powołanej przez szpital komisji wykluczyli inne przyczyny złego stanu drugiej z dziewczynek. - Należy więc uznać, że jedyną było ostre niedotlenienie, do którego doszło podczas oczekiwania na poród drugiego bliźniaka. Komisja uznała, że doprowadziły do tego błędne decyzje - zaznaczył dr Guzikowski.

Członek zarządu województwa opolskiego Roman Kolek zapowiedział, że przejrzy raport komisji dotyczący sprawy porodu dzieci Bartłomieja Bonka. Zwrócił się też do dyrekcji placówki o zestawienie i analizę przypadków, w których u urodzonych w szpitalu dzieci stwierdzono niedotlenienie okołoporodowe.
Autor: kcz/tr / Źródło: PAP
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama