Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Simone Moro i Tamara Lunger mieli wypadek podczas wyprawy w Karakorum

Emil Riisberg

19/01/2020, 20:54 GMT+1

Włoscy wspinacze Simone Moro i Tamara Lunger mieli dokonać w Karakorum historycznej rzeczy. Swoją ekspedycję musieli jednak przerwać po stoczeniu dramatycznej walki o życie. "Odetchnęliśmy po śmiertelnym niebezpieczeństwie" - napisał Moro.

Foto: Eurosport

Moro to jeden z najlepszych aktywnych himalaistów, jest jedynym, który dokonał pierwszych zimowych wejść na cztery ośmiotysięczniki.

Razem ze swoją rodaczką mieli ambitny, dotąd nie zrealizowany przez nikogo, plan. Zamierzali zdobyć zimą dwa ośmiotysięczniki w Karakorum, drugim po Himalajach łańcuchu górskim na Ziemi. Moro i Lunger za cel obrali Gaszerbrum I (8080 m) i Gaszerbrum II (8035 m).


Wyprawa mocno się skomplikowała, wiele wskazuje na to, że zostanie przerwana. Włosi mieli wypadek pod pierwszym ze szczytów. Byli w drodze do obozu drugiego. Tam planowali nocleg i powrót do bazy. Akurat pokonali największą ze szczelin na drodze. Dla bezpieczeństwa byli związani liną.

Tak dramatyczny moment opisał Moro:

"Zbliżając się do kolejnej szczeliny, tradycyjnie starałem się upewnić, że Tamara, która pokonała ją jako pierwsza, jest w strefie bezpieczeństwa, jakieś 20 metrów za szczeliną. W końcu nadeszła pora na mnie. W pewnym momencie w ułamku sekundy wytworzyła się pode mną przepaść. Wpadłem w nią, leciałem jakieś 20 metrów do góry nogami, uderzając nogami i pośladkami o lodowe ostrza. Było ciemno i bardzo wąsko, najwyżej jakieś 50 cm szerokości" - relacjonował Włoch w mediach społecznościowych.

Jak się okazało, Tamarze owinęła się lina wokół dłoni. "To spowodowało piekielny ból i drętwienie. Tamara ześlizgiwała się na skraj szczeliny. Wszystko komplikował fakt, że miała na nogach rakiety śnieżne. Czułem, że spadam w otchłań" - kontynuował relację Moro.

Zdołał zachować przytomność umysłu. Udało mu się chwycić śrubę lodową, którą miał w uprzęży.
"Powstrzymała mnie przed dalszym spadaniem i prawdopodobnie pociągnięciem Tamary do szczeliny. Stamtąd, już bez wchodzenia w szczegóły, znaleźliśmy z tego wyjście. Wszystko trwało prawie dwie godziny".

Zapomniała o śmierci

Tamara płakała z powodu bólu dłoni.

"Krzyczałam, jakby mnie zabijano. Miałam świadomość, co się stanie. Robiłam, co mogłam. Wydawało się, że trwa to wieczność. Na koniec, dzięki Bogu, zapomniałam o śmierci. Oboje zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by wyciągnąć Simone. Jesteśmy teraz bezpieczni. Ręka jest mocno poturbowana, kciukiem utrzymywałam 90-kilogramowego Simone i jego plecak" - dzieliła się dramatyczną relacją z wydarzeń na drugiej po K2 górze Karakorum.

Nie wiadomo, co dalej z wyprawą.

"Simone zarządził ewakuację, teraz przechodzimy badania. Zobaczymy" - podsumowała Lunger.
Autor: twis\kwoj / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama