Popularne sporty
Wszystkie sporty
Pokaż wszystko

Nanga Parbat. Alex Txikon o próbie ratowania Daniele Nardiego i Toma Ballarda

Emil Riisberg

27/03/2019, 11:02 GMT+1

Próbował zdobyć K2, ale akcję natychmiast przerwał, gdy trzeba było ratować kolegów rzucających wyzwanie Nagiej Górze, czyli Nanga Parbat. Daniele Nardiego i Toma Ballarda niestety nie udało się ocalić. - Obaj wisieli na linie asekuracyjnej. Zmarli z powodu hipotermii. Okrutna śmierć, w samotności - wyznał Alex Txikon, baskijski wspinacz na łamach gazety "Marca".

Foto: Eurosport

Dramat trwał przez kilkanaście dni, a dla 42-letniego Nardiego i o 12 lat młodszego Ballarda liczyła się każda godzina. Wspólnie próbowali wspiąć się na szczyt Nanga Parbat. Postanowili, że cel osiągną, próbując wejść przez tzw. Żebro Mummery'ego. Ryzykowna droga, bardzo narażona na schodzące lawiny.
Kontakt z Włochem i Brytyjczykiem, będących na wysokości 6300 m, urwał się 24 lutego.

Próbował ich szukać doświadczony pakistański alpinista Ali Sadpara. Nie sprzyjała mu pogoda, wciąż panowało zagrożenie lawinowe, więc obserwował obszar w wojskowym śmigłowcu (relacjonował, że natrafił na "ślady lawiny" i namioty "przysypane śniegiem").

"Dawali znaki do bazy, że są w niebezpieczeństwie"

Później pomoc zaoferował Txikon, który ze swoją ekipą walczył o szczyt K2 (zimą nieosiągalny dla nikogo). Helikopterem pakistańskiej armii został przetransportowany pod Nagą Górę. Baska też powstrzymały warunki pogodowe, mógł obserwować zbocze jedynie przez teleskop. "Z ogromnym smutkiem muszę poinformować, że zakończono poszukiwania. Txikon i jego zespół potwierdzili, że sylwetki widziane na Żebrze Mummery'ego na wysokości około 5900 m to Daniel i Tom" - napisał 9 marca w mediach społecznościowych Stefano Pontecorvo, ambasador Włoch w Pakistanie.




O tamtych tragicznych dniach opowiada teraz Txikon.

- Nie spaliśmy przez trzy dni. Szukaliśmy ich po nocach, wypatrując jakiegokolwiek znaku. W takich momentach nie tracisz nadziei. Wiesz, że oni nie żyją, ale podświadomość nie dopuszcza do siebie tej myśli - przyznał w dzienniku "Marca".

- W końcu odnaleźliśmy ich ciała. Obaj wisieli na linie asekuracyjnej. Zmarli z powodu hipotermii. Okrutna śmierć, w samotności. Przez latarkę dawali znaki do bazy, że są w niebezpieczeństwie. Zimą, po godzinie 17, jeśli zmieni się wiatr, temperatura spada z 30 do 60 stopni poniżej zera. A oni byli już potwornie zmęczeni - stwierdził Bask.

"Czuję się winny"

Dodał, że decyzję o dołączeniu do akcji ratunkowej podjął natychmiast. Doskonale znał Nardiego, obaj brali udział w wyprawie na Nanga Parbat w 2016 roku. Txikon stanął na szczycie, a Nardi po konflikcie z Simone Moro (wspinał się dalej) został. Oprócz Txikona i Moro pierwszego zimowego wejścia w historii dokonał również Sadpara.
Nardi wrócił tam z Ballardem. Po śmierć, jak się okazało.

- Czuję się winny. Do końca życia będę miał do siebie pretensje. Gdybym tylko potrafił ułożyć wtedy relacje między nim a Simone, to może Daniele nadal by żył - tłumaczył Txikon.

- Zima w Himalajach jest trudna i zabójcza. Nie możesz popełnić żadnego błędu na tej ścianie. Żadnego - zaznaczył.

Po wszystkim wrócił na K2, ale celu nie osiągnął. Według Txikona szczyt drugiego pod względem wysokości ośmiotysięcznika i tak jest w zasięgu ręki, bardziej niż się wszystkim wydaje. - Istnieją tam dwa okna pogodowe: do 15 stycznia, a później dopiero w marcu. Przy lepszych warunkach trzeba być bardzo szybkim. To klucz do sukcesu, inaczej się nie da - skwitował.

Rok po śmierci Mackiewicza

W zeszłym roku Nangę Parbat zimą zdobyli Tomasz Mackiewicz i Elisabeth Revol. Mackiewicz zginął podczas schodzenia, Francuzka została uratowana przez Adama Bieleckiego i Denisa Urubkę, którzy przerwali wtedy wyprawę na K2.
Autor: kz / Źródło: eurosport.pl, marca.com
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama