Dramat na Nanga Parbat. Elisabeth Revol wraca do ostatnich chwil z Tomkiem Mackiewiczem

Przyczynkiem do wywiadu jest zaplanowana na środę premiera książki francuskiej alpinistki pod znamiennym tytułem "Vivre", czyli żyć.

W styczniu 2018 roku Revol i Mackiewicz podjęli próbę zimowego wejścia na ośmiotysięcznik Nanga Parbat bez tlenu i pomocy szerpów. Wyprawa zakończyła się sukcesem, ale tylko połowicznym. Oboje weszli na szczyt, jednak wtedy rozegrał się prawdziwy dramat. Mackiewicz zmarł podczas schodzenia. Francuzka została cudem uratowana po bohaterskiej akcji ratunkowej pod przewodnictwem Adama Bieleckiego i Denisa Urubki. O spektakularnym wyczynie Polaków mówił cały świat.

Revol nie tylko przeżyła, ale wyszła z tego niemal bez szwanku. Z uwagi na liczne odmrożenia groziła jej amputacja stopy i palców u rąk, jednak udało się tego uniknąć.

Największe szkody dramat, który rozegrał się na Nanga Parbat, poczynił w jej psychice. Jak mówi w wywiadzie dla "Le Parisien", sceny z Nanga Parbat będą jej towarzyszyły do końca życia.

- Muszę żyć z tym ostatnim obrazkiem Tomka, jego charczącym głosem i nadzieją, z którą go zostawiłam - wspomina Revol. Obrazek to dramatyczny. W relacji Francuzki Mackiewicz miał odmrożony nos, a z jego ust sączyła się krew. Jego charczący głos wybrzmiewa jej do dziś. - Nie mogłam ocalić mojego towarzysza - przyznaje bezradnie.

Francuzka dokładnie zapamiętała i jego ostatnie słowa, i jej ostanie słowa do niego. - Jest mi zimno, muszę odpocząć - mówił "Czapkins". - Tomek, nie martw się, helikopter będzie tu za kilka godzin - odpowiedziała mu Revol. Ze względu na załamanie pogody helikopter nigdy jednak nie przyleciał, a Mackiewicz na zawsze został w górach.

Autor: łup/TG / Źródło: eurosport.pl