Kolejna śmierć na Mount Everest. "Zobaczył ostatni wschód słońca z najwyższego punktu"

Christopher Kulish, 62-letni prawnik z Kolorado, zmarł podczas schodzenia z Mount Everestu. Tym samym do 11 wzrosła liczba wspinaczy, którzy zginęli na najwyższej górze świata w tym sezonie wspinaczkowym.
O śmierci Amerykanina poinformowali jego bliscy, cytowani przez gazetę "Denver Post".
"Chris zobaczył ostatni wschód słońca z najwyższego punktu na Ziemi, jednocześnie stał się członkiem klubu, który zdobył Koronę Ziemi, czyli najwyższych szczytów na siedmiu kontynentach" - napisał w oświadczeniu brat himalaisty Mark Kulish.
Według relacji świadków Christopher Kulish miał stracić przytomność podczas schodzenia.
W zeszłym roku na najwyższym szczycie świata (8848 metrów) zginęło pięć osób.
Doskonały biznes
W każdym sezonie setki wspinaczy usiłują wspiąć się na szczyt Mount Everestu, a wyprawy stały się świetnym biznesem dla agencji specjalizujących się w ich organizowaniu i miejscowych przewodników.
Jednak warunki pogodowe pozwalające na podjęcie takiej próby są ograniczone czasowo. W zeszłym tygodniu otworzyło się jedno z takich okien pogodowych, przez co do zdobycia szczytu utworzyła się zwyczajna kolejka, a dokumentujące to fotografie obiegły świat.
Zdaniem ekspertów właśnie wydłużone przebywanie na niekorzystnie wpływających na organizm człowieka wysokościach mogło przyczynić się do wyższej w tym roku liczby ofiar śmiertelnych.
Himalaiści z kolei oskarżają władze Nepalu o zbyt łaskawe udzielanie zgód na wspinaczkę. W tym roku przyznano 381 licencji na wejście na szczyt Everestu.